Strażacy z Myślenic dostali nietypowe wezwanie: na terenie Sanktuarium Matki Bożej Pani Myślenickiej płonął samochód. I to nie byle jaki, bo Bentley Flying Spur W12 zmodyfikowany przez niemiecką firmę Mansory. Cena nowego samochodu zwala nóg. Jego właściciel z pewnością nie ma powodów do radości, w przeciwieństwie do internautów, którzy dali temu wyraz w komentarzach.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Bentley to brytyjska marka (obecnie należąca do niemieckiego koncernu Volkswagen Group), która kojarzy się z drogimi, luksusowymi samochodami. Nie inaczej było ze spaloną pod kościołem limuzyną.
"Wizualnie Flying Spur urzekł mnie głównie designem z przodu. Monstrualny grill i charakterystyczne okrągłe światła zgrały się tutaj idealnie. Poza tym, samochód ma zgrabnie poprowadzoną linię, ale to w ogóle nie mój styl. Doceni go za to kierowca, któremu bliskie sercu są limuzyny z prawdziwego zdarzenia. Bentley wygląda masywnie – w końcu waży prawie te 2,4 tony. Swoimi gabarytami przytłacza, jednak taki też mógł być cel. To masywna i pełna dostojeństwa limuzyna" – pisał Łukasz Grzegorczyk z NaTemat.
Redakcyjny kolega testował auto z silnikiem W8 za 1,5 mln złotych. Wersja, która spłonęła jest jeszcze mocniejsza (silnik W12) i bardziej odpicowana. Dlatego też nówka kosztuje o wiele więcej: 2,2 mln złotych.
"Charakterystyczną cechą Bentleya Flying Spur W12 Mansory są ogromne 22-calowe czarne w całości kute felgi. Pod maską 6-litrowy 12-cylindrowy silnik, którego moc zwiększono z 626 KM do 710 KM (1000 Nm momentu obrotowego). Już seryjna wersja była określana mianem jednego z najmocniejszych sedanów na świecie. Flying Spur W12 od Mansory stał się jeszcze bardziej brutalny i szybszy – od zera do 100 km/h przyspiesza w 3,6 sekundy i potrafi rozpędzić się do 340 km/h. We wnętrzu najwyższej jakości skóra z trójwymiarowymi przetłoczeniami, która zadowoli najwybredniejszych bogaczy czy oligarchów" – dowiadujemy się na stronie auto.dziennik.pl.
Bentley Flying Spur W12 Mansory spłonął na terenie Sanktuarium Matki Bożej Pani Myślenickiej. "Pewnie jakiegoś bezdomnego"
Pomimo tych wszystkich osiągów i bajerów - nie jest ognioodporny. Przekonali się o tym w weekend strażacy z OSP Myślenice. "W dniu dzisiejszym (24 sierpnia, sobota - red.) zostaliśmy zadysponowani do pożaru samochodu osobowego na terenie Sanktuarium Matki Bożej Pani Myślenickiej. Brak osób poszkodowanych. Działania prowadzone wspólnie z JRG Myślenice" – napisali na Facebooku.
Fanom pięknych samochodów pewnie zrobiło się przykro, że taka wypasiona bryka spłonęła. Nie wszyscy internauci podzielali ten smutek i współczuli właścicielowi. Pod postem strażaków znajdziemy dowcipne komentarze.
"Kurcze jak szkoda Bentley od bezdomnego się spalił. W sumie to lepszego miejsca nie było. 2 niedziele i nowy wjedzie...", "I nie elektryk", "Biednemu zawsze wiatr w oczy", "Może auto pana Rydzyka", "Pewnie jakiegoś bezdomnego" – czytamy.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.