To nie do pomyślenia, co wydarzyło się w Święto Trzech Króli w kościele w Tarnobrzegu. W tamtejszej parafii na Serbinowie, jednym z największych osiedli w mieście, księża wymyślili nietypową "atrakcję" dla dzieci.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Z okazji uroczystości Objawienia Pańskiego parafia pw. Matki Bożej nieustającej pomocy w Tarnobrzegu-Serbinowie w województwie podkarpackim zorganizowała Orszak Trzech Króli.
Księża przygotowali niespodziankę dla dzieci, a na pewno coś, co duchownym niespodzianką się wydawało. Po zakończeniu mszy odbyło się losowanie... żywych królików. Zwierzęta pochodziły z parafialnej szopki betlejemskiej.
"Po zakończonej Mszy Świętej odbyło się niezwykłe losowanie, gdyż trzy żywe króliki, które znajdowały się w parafialnej szopce betlejemskiej, wzięły udział w tej atrakcji. Dzieci z pewnością były oczarowane obecnością małych królików, a cała wspólnota mogła razem się cieszyć tą nietypową chwilą, która zapewne na długo pozostanie w pamięci uczestników" – przekazał jeden z księży.
Do relacji z wydarzenia dołączono też zdjęcia. Na kilku widać, jak ksiądz podnosi króilki i pokazuje je wiernym w świątyni. Potem chowa je do kartonowych pudeł wypełnionych słomą. Na innej fotografii widzimy kobietę, która trzyma taki pakunek w rękach.
Nietypowe zachowanie księży spotkało się z krytyką. Zwracano uwagę, że wątpliwą zabawę potraktowano jako atrakcję dla najmłodszych. Skrytykowała ją między innymi lokalna organizacja działająca na rzecz zwierząt.
"Szczerze jesteśmy w szoku‼️ Jak kościół może traktować żywe stworzenia jak zabawki‼️ Jak można uznać dawanie żywego królika jako atrakcję dla dzieci?! Jak można dać królika jako nagrodę? Jak można?! Królik jak i każde inne zwierzę jest w opiece, żywieniu, leczeniu bardzo drogim zwierzęciem‼️ Żadna istota żyjąca nie powinna być traktowana w ten sposób‼️" – czytamy na napisali facebookowej stronie "Gryzonie do adopcji – Tarnobrzeg".
Głos w sprawie zabrała kolejna prozwierzęca organizacja – "Odmień mi życie". W poście na Facebooku zwrócono między innymi uwagę na stres, któremu zostały poddane króliki oraz nieodpowiednie warunki ich przechowywania.
"Gdzie jest to 'miłosierdzie', które niby tyczy się każdego? Zanim ktoś coś napisze, przypominamy postać św. Franciszka, temat zwierząt w kościołach istnieje. Można upaść, ale żeby tak nisko? [...] Chodzi o żywe stworzenia narażone na wielki stres! Widać tu: 1.stres, 2. problem pt.: "zwierzę jako atrakcja", 3. warunki przechowywania, 4. brak podstawowej wiedzy obchodzenia się ze zwierzętami. [...] Co się dzieje z tym światem? Dlaczego w ostateczności sięgamy po zwierzęta, które przez większość czasu nie miały dla nas większego znaczenia… Szacunek to definicja tylko dotycząca ludzi?" – czytamy w poście fundacji "Odmień mi życie".
W Top Newsach informowaliśmy też o wizycie księdza po kolędzie, która zbulwersowała parafiankę. Przyjęła księdza, a ten zachował się tak, że ją zamurowało. Jak sama deklaruje kobieta, nigdy więcej nie zaprosi już do domu duchownego z okazji kolędy.– Ksiądz z mojej parafii przesadził. Przecież nie tak powinno wyglądać jego spotkanie z wiernymi. Zraziłam się i nie mam ochoty iść do kościoła. Nie wiem jakie intencje miał duchowny, ale to było poniżej pasa – pisze w liście do redakcji czytelniczka portalu gazeta.pl.
Dlaczego kobieta tak bardzo się oburzyła? Ksiądz przeprowadził coś w rodzaju przesłuchania. Chciał wiedzieć wszystko.
Jak sama o sobie napisała czytelniczka, nie jest zagorzałą katoliczką, ale raz na jakiś czas chodzi do kościoła i przystępuje do sakramentów. Bardziej dlatego, że jako niespełna czterdziestolatka uważa, że to tradycja, którą z dziada pradziada należy pielęgnować.
"Kilka miesięcy temu kupiliśmy mieszkanie od dewelopera i wprowadziliśmy się tuż przed świętami. Zależało mi, żeby ksiądz poświęcił nową nieruchomość. Nie wiedziałam, czy sąsiedzi będą przyjmować księdza, jednak dla mnie to było naturalne. A że mieszkam na ostatnim piętrze to wyglądałam z góry, czy ktoś wychodzi po duchownego, czy może jednak ja będę pierwszą osobą, która przyjmie księdza w tym bloku. Szybko ujrzałam jednak, że praktycznie każdy sąsiad jest przygotowany na kapłana" – wyznała.
Kobieta zamarła i tylko czekała, jak jej mąż powie duchownemu o kilka słów za dużo. To zdecydowało, że nigdy więcej nie przyjmie już księdza po kolędzie, gdyż ten posunął się za daleko.
"Ksiądz z mojej parafii przesadził. Przecież nie tak powinno wyglądać jego spotkanie z wiernymi. Zraziłam się i nie mam ochoty iść do kościoła. Nie wiem jakie intencje miał duchowny, ale to było poniżej pasa" – wyjaśnia.