Ukraińska sieć spożywcza podbija Polskę. "Kupują u nas różne nacje"

Rafał Badowski
08 kwietnia 2024, 15:30 • 1 minuta czytania
Zaczęło się od kilku sklepów w 2018 roku, ale wszystko przyspieszyło, gdy rozpoczęła się wojna w Ukrainie. Dziś ukraińska sieć Snacks and Dried Fish ma już 16 sklepów Best Market z jedzeniem ukraińskim w całej Polsce. Za chwilę ruszy kolejny w Pruszkowie, ale to nie wszystko. Poza tym działa sklep online, który sprzedaje żywność ze wschodu w całym kraju.
Ukraińska sieć spożywcza zdobywa polski rynek. Fot. Lucyna Nenow / Polska Press / East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Spółka braci Romana i Serhija Kołesnyk działa w Polsce od 2018 roku. W 2022 roku osiągnęła zysk w wysokości 5.230.950 zł. Wówczas, na początku wojny w Ukrainie, miała dwa sklepy Best Market w Krakowie, trzy w Warszawie, po jednym z Katowicach, Kielcach, Tychach, Wrocławiu, Piasecznie, Poznaniu i Łodzi. Łącznie było ich 12.


Obecnie, jak czytamy w serwisie dlahandlu.pl, jest ich 16, a 17. powstaje w Pruszkowie, przy ulicy Tadeusza Kościuszki 52.

Strona przypomina wywiad z Serhijem Kołesnykiem z początku wojny w Ukrainie. Wtedy do Polski napłynęła ogromna liczba osób z terenów objętych rosyjską inwazją. – Ostatnią rzeczą, jakiej bym sobie życzył to rozwijać biznes, bo do Polski przyjechały miliony uchodźców z Ukrainy. Ale takie są fakty – miliony osób z Ukrainy są w Polsce, szukają smaków, które znają z domu i trafiają do naszych sklepów, więc nasze obroty rosną. Ale nie zadowalamy się samym wzrostem obrotów – powiedział współwłaściciel ukraińskiej sieci w rozmowie z dlahandlu.pl.

Jak stwierdził, "musimy pracować lepiej, żeby wybierano nas nie dlatego, że jesteśmy ukraińskim sklepem, ale dlatego, że mamy świetną ofertę i serwis". – Cały czas pracujemy nad tym, żeby w każdym mieście, w którym jesteśmy, nasz sklep był pierwszym wyborem, ale nie tylko wśród Ukraińców, także wśród Polaków – dodał. Sieć sklepów Best Market oferuje towary ze Wschodu. 65-68 proc. asortymentu, czyli około dwie trzecie, to produkty ukraińskie.

Firma sprowadza też żywność z państw bałtyckich, lemoniady z Gruzji i przekąski z Azerbejdżanu. – Kupują u nas różne nacje, bo mamy smakołyki, których spróbowali i im posmakowały albo chcą się napić świeżego czeskiego piwa prosto z nalewaka – powiedział Serhij. – To nie jest tradycyjny sklep, bo przed nim jest ogródek, gdzie można napić się piwa. Sprzedajmy w sklepie także świeżo przygotowaną kawę czy przekąski z suszonych ryb, które są naszą specjalnością – podsumowuje jeden z właścicieli i zapowiada, że w przyszłości sieć chce osiągnąć jeszcze większą skalę działania.