
W sieci możemy przeczytać m.in. wpis osoby, której wcześniej zmarł dziadek. Nie była przy nim w momencie śmierci w hospicjum, ani potem w kostnicy. Wybrała się za to na pogrzeb, a gdy jej bliski leżał w trumnie, dostrzegła wręcz "paranormalne" zjawisko.
"Zauważyli to wszyscy, że jak podeszłam do trumny i zapłakałam, to po dziadka policzku zaczęły spływać łzy z oczu. Zdziwiłam się, ale pomyślałam zaraz, że nie można myśleć o znakach z zaświatów, tylko racjonalnie, może ktoś o tym słyszał? Dziwny zbieg okoliczności, co prawda, ale może jest to powiązane z rozkładem ciała? A może jednak nie?" – zapytała na forum Kafterii.
Zmarli płaczą na pogrzebie? To nie "znak z zaświatów", ale coś bardziej przyziemnego
W jednej z odpowiedzi możemy przeczytać właśnie takie racjonalne wyjaśnienie tego, dlaczego zmarłym po śmierci mogą polecieć łzy. I to dopiero w trakcie pogrzebu.
"Po upływie dwóch godzin zaczyna się w ciele tzw. proces rozkładowy. Ciało podlega początkowi procesów gnilnych. Zatem z ciała wydostaje się woda. Ciało umieszczamy w lodówce celem spowolnienia tego procesu, jednak on się odbywa mimo to. Wolniej kurczą się organy, wolniej wytraca się woda z ciała" – czytamy.
"Po wyjęciu ciała z lodówki proces ten nabiera tempa, zatem obumarłe kanaliki łzowe pod wpływem wyższej temperatury niż ta poza lodówka, zaczynają się szybko obkurczać, wyciskając pozostałą w nich ciecz pod warunkiem, że zmarły trafił szybko do lodówki, nie tracąc jeszcze większości płynów ustrojowych. Nie ma w tym żadnych stygmatów, znaków, zabobonów, tak wygląda śmierć. Smutne, ale niestety wszyscy się z nią spotkamy. Współczuje z powodu śmierci dziadka" – napisał niejaki Robert.
Możliwe, że ten sam Robert prowadzi też popularny kanał na TikToku pod pseudonimem Robas000 vel Robert "Grabarz". Oswaja na nim internautów ze śmiercią i odpowiada w filmikach na różne tematy tabu bez owijania w bawełnę.
"Dlaczego zmarłemu płyną łzy w trumnie?". Grabarz odpowiada na pytanie internautki
Jedno z ostatnich pytań zadanych panu Robertowi dotyczyło właśnie łez płynących po śmierci. Jego odpowiedź jest podobna do tej na forum. Zjawisko wynika ze "zwyczajnego" procesu rozkładu ciała.
Robas000
Grabarz / TikToker
– To tak jak w przypadku naszych dolnych części ciała. Bardzo często zdarza się, że po zgonie osoba zmarła wydziela z siebie fekalia. Dlaczego? Szczerze, jak to szczerze u mnie na profilu, odbyt i mięśnie zwieraczy nie funkcjonują już po śmierci. Nie odpowiadają za powstrzymywanie wydobywania się fekalii na zewnątrz, tylko po prostu "na luźno" tak to właśnie się dzieje – kontynuował.
"Ja, jak żegnałam mamę, to właśnie łzy jej leciały. Była bardzo chora i mówiłam jej, żeby nie płakała, że już nie cierpi i powiedziałam jej, że dam radę ze wszystkim. Ciężko jest, ale daję radę", "Mojemu tacie w trumnie popłynęła przed pożegnaniem ostatnim, zaraz miała trumna być doprowadzona do pieca", "ja widziałam na pogrzebie mojego dziadka, jak moja mama stała koło swojego taty i mówiła do niego i widziałam właśnie, jak mu łzy lecą" – skomentowali internauci. Jak widać, jest to częstsze zjawisko, niż się wydaje.
Pan Robert zaprzeczył też przeświadczeniu, że krew po śmierci od razu krzepnie. Jest dalej płynna. – Dlatego, gdy leżymy na oddziale szpitalnym i mamy wenflony, to są wyciągane przez pracowników szpitala czy też przez nas, bo nieraz wyciągałem wenflony z osób zmarłych. Za każdym razem ta krew wypływa i należy wtedy wiedzieć, co zrobić, by ta krew nie wypływała – wyjaśnił.
Odpowiednie zabalsamowanie ciała w miejscach wkłuć jest ważne, bo potem podczas ceremonii pogrzebowych nie leciała stamtąd krew, co z pewnością mogłoby wprowadzić zamieszanie u żałobników. Grabarz przyznał, że jedna z widzek widziała taką sytuację na pogrzebie, ale to nie znaczyło, że ktoś wciąż żył lub miał stygmaty, ale balsamista źle wykonał swoją pracę.
Zobacz także