W tym równaniu nie ma nic podchwytliwego, ale nie wszyscy internauci sobie z nim poradzili. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak wiele osób podaje zły wynik. Z czego to wynika? Po prostu ktoś ma luki w pamięci lub wagarował na matematyce.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ta "zagadka" 8 lat temu stała się viralem na Facebooku. Do dziś jednak post z nią "wisi" i zadziwia. W sekcji komentarzy możemy znaleźć wiele dobrych odpowiedzi, ale też wiele błędnych i kompletnie od czapy.
Do rozwiązania zadania potrzebna jest wiedza na poziomie ucznia 4. klasy szkoły podstawowej. Właśnie wtedy dowiadujemy się o kolejności działań. Wcześniej poznajemy tabliczkę mnożenia, która też się przyda przy tym równaniu.
7+7/7+7*7-7=? Wiele osób źle rozwiązuje to równianie, a to przecież prosta matematyka
To równanie obliczyć w myślach i możliwe, że osoby, które właśnie tak to rozwiązały, podają prawidłowy wynik. Uczniowie podstawówek też nie powinny mieć z tym problemu. Pozostali, którzy pewnie skorzystali ze zwykłego kalkulatora, wpisują liczby po kolei, a to prosta droga do wyłożenia się.
Większość z nas doskonale zdaje sobie sprawę, że najpierw wykonujemy mnożenie i dzielenie (a jeszcze wcześniej działania w nawiasach, ale w tym zadaniu ich nie ma), a potem dodawanie i odejmowanie. Oczywiście lecimy z tym od lewej do prawej.
Dla ułatwienia możemy sobie dodać wspomniane nawiasy. Stąd otrzymujemy taki zapis: 7+(7/7)+(7*7)-7. Jeśli tak na to spojrzymy, to już naprawdę trudno się pomylić. Po przekształceniu dostajemy: 7+1+49-7=50. I właśnie taka jest dobra odpowiedź. Nie ma co z tym nawet dyskutować.
Nie wierzycie, że ludzie potrafią to rozwiązać inaczej? Wystarczy poczytać komentarze pod oryginalnym postem. Internauci nawet podają swoje obliczenia, z których wynika, że zapominają o kolejności działań (dlatego wychodzi im 56, a inni to lajkują).
Niektórzy nawet dobrze kombinują, ale coś im nie idzie potem w prostych rachunkach (stąd komentarz 51). Są i tacy, którym wychodzi 0, ale tego toku rozumowania już nie jestem w stanie rozszyfrować. Może po prostu "na oko" sądzą, że tak będzie? Jednak wtedy to nie jest matematyka, ale wróżenie.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.