Nauczyciel wszedł na słup energetyczny. Żądał rozmowy z prezydentem miasta
redakcja Topnewsy
14 marca 2024, 12:57·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 marca 2024, 12:57
We wtorek 12 marca na słup energetyczny w Gorzowie Wielkopolskim wszedł mężczyzna. Spędził na nim około czterech godzin. Żądał rozmowy z prezydentem Gorzowa. O sprawie pisze "Gazeta Lubuska".
Reklama.
Reklama.
Jeden z nauczycieli wszedł w Gorzowie Wielkopolskim na słup energetyczny. Przez kilka godzin wiele osób namawiało go, by z niego zszedł. Z pomocą przyszedł negocjator. Na szczęście po upływie tego czasu nauczyciel dobrowolnie zszedł ze słupa.
Jak doszło do całej sprawy? Do redakcji "Gazety Lubuskiej" zgłosili się rodzice dzieci uczęszczających do szkoły. – My już nie mamy siły na to, co dzieje się w naszej szkole. Pani dyrektor zastrasza nauczycieli i rodziców. Cierpią na tym nasze dzieci. To, co się wydarzyło, było aktem desperacji i poczucia ogromnej bezsilności. Ten człowiek, którego tak bardzo wspieramy, znalazł się już po prostu pod ścianą – powiedzieli dziennikarzom rodzice.
Gorzów Wielkopolski. Nauczyciel wszedł na słup energetyczny
Sprawę szerzej opisała "Lubuska". Dziennikarze nawiązali kontakt z bliskimi nauczyciela oraz byłymi pedagogami tej placówki. Z relacji osób, które skontaktowały się z redakcją, wynika, że nauczyciel, chcąc zwrócił uwagę na sytuację w Zespole Szkół Kształcenia Specjalnego nr 1, zdecydował się na desperacki krok.
Nauczyciel pracuje z dziećmi trudnymi. Przez cztery lata jego pracy, jak mówili gazecie rodzice dzieci, osiągnął razem z uczniami progres zarówno w sferze edukacyjnej, jak i emocjonalnej.
– To było wołanie o pomoc dla niego i dla naszych dzieci – powiedziała "Gazecie Lubuskiej" mama jednego z uczniów szkoły.
Mama dziewczynki uczęszczającej do tej klasy zwraca uwagę na to, że jej córka nie mówi. Przy tym nauczycielu wykonała gigantyczne postępy. Dzięki stosowanej przez niego formy terapii córka na swój sposób zaczęła się z komunikować i rozwijać.
– Od kiedy go nie ma wskutek działań pani dyrektor, jest regres. To on pokazał, że z dzieckiem chorym można pracować, wystarczy chcieć. Dla nas rodziców dzieci dotkniętych przez los nawet najmniejszy krok to jest coś, czego rodzice zdrowych dzieci nie potrafią sobie wyobrazić. To były jedne z najtrudniejszych dzieci, czasami wykazujące autoagresję, a on nad tym panował. Dzieci go uwielbiały, a on uwielbiał dzieci – powiedziała dziennikowi mama dziewczynki.
Oskarżenia wobec nauczyciela o fizyczne znęcanie się nad dziewczynką. Matka dziecka nie daje im wiary
Ten wątek miał dać początek lawinie oskarżeń, spekulacji i konfliktu w szkole. Mama Klaudii zwraca uwagę w rozmowie z gazetą, że jej córka przez lata była zdana na edukację indywidualną, a wspomniany nauczyciel miał to zmienić.
– Wydobył z niej możliwość komunikacji. Były postępy, potrafiła się skoncentrować, pracowała w klasie – dodał bliski znajomy nauczyciela.
Według osób, które "stoją murem za pedagogiem", miało się to nie spodobać kilku osobom ze szkoły. – On pokazał, że wystarczą chęci i podejście do dziecka – wskazuje mama Klaudii. Nie daje wiary oskarżeniom wobec nauczyciela. A te są wręcz niewiarygodne.
Nauczyciel został oskarżony o to, że znęca się nad Klaudią. Miał wręcz kajdankami przywiązywać do bieżni i krzesła, znęcać się fizycznie. Ostatecznie nauczyciel miał zostać z zarzutu znęcania się nad Klaudią oczyszczony.
– Byłam w tej sprawie przesłuchiwana i nie wierzyłam, że to się w ogóle dzieje. Nikogo nie zastanowiło, że ktoś rzucił tak absurdalne oskarżenia nauczyciela i osoba, która się do tego przyczyniła, nie poniosła konsekwencji – powiedziała pani Patrycja w rozmowie z "Lubuską".
Nauczyciel został pozbawiony zajęć indywidualnych z Klaudią. Rodzice wysłali do dyrekcji pismo w tej sprawie. Napisali, że "są zaniepokojeni zmianą w organizacji zajęć" i pozbawieniem nauczyciela zajęć z Klaudią.
Z redakcją skontaktowały się też dwie osoby z grona pedagogicznego, które uważają, że w szkole panuje mobbing i podejmowane przez dyrekcję działania wobec niektórych nauczycieli mają służyć temu, żeby ci ostatni samo odeszli z pracy. W ocenie rozmówców "Lubuskiej" niektórzy są zastraszani i szantażowani.
"Gazeta Lubuska" skontaktowała się z dyrekcją szkoły, by poznać jej stanowisko na rzucane oskarżenia i uzyskać odpowiedzi na zarzuty uczniów. Dziennikarze pytali, jak układała się współpraca ze wspomnianym nauczycielem i co było powodem odsunięcia go od prowadzenia lekcji z klasą 8 b i zajęć indywidualnych z Klaudią.
Niestety dyrekcja szkoły odpowiedziała jedynie, że nie będzie rozmawiać z reporterami. Wszelkich informacji miał udzielić... rzecznik prasowy urzędu miasta Gorzów Wielkopolski. Jak łatwo się domyślić, odpowiedź była taka, że kompletnie nic z niej nie wynika.
– Prezydentowi zależy na wnikliwym zbadaniu tej sprawy, dlatego powołał już zespół, który będzie wyjaśniał okoliczności tego zdarzenia. Zespół będzie się też starał wyjaśnić przyczyny. Prezydent dostrzega też potrzebę udzielenia wsparcia psychologicznego rodzinie, kompetentna osoba nawiąże w tej sprawie kontakt z rodziną – powiedział Wiesław Ciepiela.
Jak ustaliła gazeta, w 2023 roku miały być problemy z funkcjonowaniem nauczyciela w szkole, miał przejawiać problematyczne zachowania i mieć problemy w relacjach interpersonalnych z innymi.
Przebywał na długim zwolnieniu L4 i po jego zakończeniu przestał współpracować z grupą uczniów, którzy pod jego skrzydłami mieli uzyskiwać duże postępy.
Sprawę ma wyjaśnić kuratorium oświaty. Jak przekazał lubuski kurator oświaty Mariusz Biniewski, nie dotarła do niego żadna skarga ze strony rodziców uczniów ZKS w Gorzowie.
Czytaj także:
***
Znajdujesz się w trudnej sytuacji, przeżywasz kryzys, masz myśli samobójcze?
– Telefon interwencyjny dla osób w trudnej sytuacji życiowej Kryzysowy Telefon Zaufania – wsparcie psychologiczne: 116 123 czynny codziennie od 14:00 do 22:00– Całodobowe centrum Wsparcia dla osób w kryzysie emocjonalnym: 800 70 22 22– Bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży: 116 111– Jeśli w związku z myślami samobójczymi lub próbą samobójczą występuje zagrożenie życia, w celu natychmiastowej interwencji kryzysowej zadzwoń pod numer 112 lub udaj się na oddział pogotowia do miejscowego szpitala psychiatrycznego.