Żelazne płuco, a konkretnie "respirator generujący podciśnienie", wynaleźli w 1928 roku Phillip Drinker i Louis Shaw z Uniwersytetu Harvarda. Urządzenie służy do tymczasowego lub trwałego wspomagania oddychania u osób z paraliżem mięśni oddechowych. Przed wynalezieniem współczesnych respiratorów to właśnie ta maszyna ratowała ludziom życia.
Pacjent wchodził do niej niemal cały, wystawała mu tylko głowa. W środku generowano ciśnienie w płucach, pozwalające naśladować naturalny przepływ powietrza. Pacjenci zwykle opuszczali maszynerię po wyleczeniu polio, ale niektórzy już nie potrafili samodzielnie funkcjonować.
Paul Alexander zakaził się wirusem polio w 1952 roku. Jego choroba miała ciężki przebieg, stąd umieszczono go w metalowej kapsule. To go uratowało. "Próbowano go potem przyzwyczajać do funkcjonowania bez 'respiratora', jednak chłopiec dusił się, a jego twarz nachodziła sinym kolorem" – pisała Zuza Tomaszewicz w artykule przybliżającym jego historię.
Odtąd Paul Alexander żył dzięki żelaznemu płucu. Mało kto się spodziewał, że spędzi w tej aparaturze pond 70 lat (trafił też do Księgi Rekordów Guinnessa jako "osoba, która najdłużej żyła w żelaznych płucach").
Amerykanin nigdy się nie poddał, nie tracił poczucia humoru i korzystał z życia, na ile rzecz jasna mógł. Podróżował, uzyskał tytuł doktora nauk prawnych na Uniwersytecie Teksańskim w Austin i wydał nawet książkę ("Trzy minuty dla psa: moje życie w żelaznym płucu"), stukając trzymanym w ustach patyczkiem w klawiaturę.
– Moja historia to przykład tego, dlaczego przeszłość, a nawet i niepełnosprawność nie powinny definiować twojej przyszłości. Bez względu na to, skąd pochodzisz, (…), jakie wyzwania stoją ci na drodze. Naprawdę możesz wszystko – mówił w wywiadzie dla "Guardiana".
Paul Alexander pod koniec życia został... tiktokerem. Internauci (miał tam ponad 300 tys. obserwatorów) znali go m.in. jako "Polio Paul", na filmikach opowiadał swojej niezwykłej codzienności. Na ostatnim nagraniu nie pojawił się on sam, ale jego współpracownik, który zajmował się social mediami.
Przekazał, że "Polio Paul" w zeszłym tygodniu trafił do szpitala (wideo zostało opublikowane 27 lutego). Test pokazał, że zachorował na covid-19, który "jest oczywiście niezwykle niebezpieczny dla osób w jego w stanie". Wrócił w weekend do domu, ale nadal czuł się słabo i miał problemy z przyjmowaniem jedzenia. Niestety nie udało mu się wyzdrowieć.
Wczoraj, na stronie zbiórki na leczenie Paula, jej organizator przekazał smutne wieści. "Po tym, jak jako dziecko przeżył polio, spędził ponad 70 lat w żelaznym płucu. W tym czasie Paul poszedł do college'u, został prawnikiem i autorem publikacji. Jego historia rozeszła się szeroko i daleko, pozytywnie wpływając na ludzi na całym świecie. Paul był niesamowitym wzorem do naśladowania, o którym nadal będziemy pamiętać" – czytamy.