60 zł nawet jeśli parkujesz na chwilę. Od cen w Zakopanem można złapać się za głowę
redakcja Topnewsy
22 stycznia 2024, 10:49·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 22 stycznia 2024, 10:49
Ceny w Zakopanem biją rekordy absurdu. Do zamierzchłej historii przeszły już czasy, gdy miasto to było stolicą zimowej turystyki i narciarzy, a bawiły się tu całe rodziny. Dziś na każdym kroku można odczuć chęć zarobku za wszelką cenę. W taki sposób na pewno nie przywróci się klimatu temu miastu. A Polacy dalej stereotypowo będą myśleć o góralach i "dutkach".
Reklama.
Reklama.
Jak wiadomo, problemy z parkowaniem w Zakopanem to odwieczna zmora turystów. I niestety, ale w swoim stylu postanawiają to wykorzystać miejscowi "biznesmeni".
Jako że miejsc parkingowych w stolicy polskich Tatr brakuje od dawna, ceny na niestrzeżonych i płatnych parkingach wywindowane są do granic absurdu – podaje sport.pl.
Za dobę parkingu w okolicach Krupówek trzeba zapłacić 30-60 zł. I, uwaga, niezależnie od tego, czy parkujemy godzinę, dwie czy dobę. Autor artykułu zwraca uwagę, że turyści, którzy tyle zapłacą raczej nie poczują klimatu dawnego Zakopanego.
"Chodzą od straganu do straganu, od restauracji do restauracji i od baru do baru. A przecież jeszcze nie tak dawno Zakopane było miastem narciarzy. Dziś łatwiej spotkać tu grupę imprezowiczów, niż ludzi ze sprzętem sportowym" – utyskuje dziennikarz.
Czytaj także:
Zakopane. Kobieta w zaawansowanej ciąży źle się poczuła. Zaatakowali ją taksówkarze
Ostatnio pisaliśmy też w Top Newsach o innej bulwersującej sprawie związanej z Zakopanem i parkingiem, tym razem chodziło o parking taksówek.
To nie do pomyślenia, co przeżyła pani Paulina. Kobieta, która była w zaawansowanej ciąży, jechała samochodem i w pewnym momencie poczuła się bardzo źle. Zjechała na postój taksówek. Niestety dla niej, pojawili się taksówkarze. Dla których chyba najważniejsze w tym momencie było liczenie "dudków".
Ciężarna pani Paulina postanowiła zjechać w bezpieczne miejsce. Zaparkowała na pustym postoju taksówek na skrzyżowaniu ulic Jagiellońskiej i Smerkowej. Zaczęła głęboko oddychać, próbując dojść do siebie.
Za chwilę podjechał kierowca taksówki. Nie po to jednak, by pomóc kobiecie. To go w ogóle nie interesowało. Zaczął jej robić wyrzuty i moralizować, że w tym miejscu nie wolno parkować.
Za moment podjechali kolejni taksówkarze. Wyraźnie niezadowoleni zablokowali auto pani Pauliny i zaczęli masowo trąbić. Pani Paulina zadzwoniła do męża, będąc na skraju wytrzymałości. Ten przyjechał po nią i zabrał ją do domu.