Okropne sceny w Zakopanem. Zasłabła kobieta w ciąży, reakcja taksówkarzy była najgorsza
redakcja Topnewsy
15 stycznia 2024, 10:56·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 15 stycznia 2024, 10:56
To nie do pomyślenia, co przeżyła pani Paulina z Zakopanego. Kobieta, która była w zaawansowanej ciąży, jechała samochodem i w pewnym momencie poczuła się bardzo źle. Zjechała na postój taksówek. Niestety dla niej, pojawili się taksówkarze. Dla których chyba najważniejsze w tym momencie było liczenie "dudków".
Reklama.
Reklama.
Gdy czasem pomyślimy, że ludzie jednak są ludźmi i w trudnych sytuacjach na ulicy zwyczajnie sobie pomagają, zawsze musi zdarzyć się coś, co zburzy nasze sielankowe wyobrażenie. Do takiej sytuacji doszło w zimowej stolicy Polski, Zakopanem.
Ciężarna pani Paulina postanowiła zjechać w bezpieczne miejsce. Zaparkowała na pustym postoju taksówek na skrzyżowaniu ulic Jagiellońskiej i Smerkowej. Zaczęła głęboko oddychać, próbując dojść do siebie.
Za chwilę podjechał kierowca taksówki. Nie po to jednak, by pomóc kobiecie. To go w ogóle nie interesowało. Zaczął jej robić wyrzuty i moralizować, że w tym miejscu nie wolno parkować.
Za moment podjechali kolejni taksówkarze. Wyraźnie niezadowoleni zablokowali auto pani Pauliny i zaczęli masowo trąbić. Pani Paulina zadzwoniła do męża, będąc na skraju wytrzymałości. Ten przyjechał po nią i zabrał ją do domu.
Żaden taksówkarz w Zakopanem nie zapytał, czy może pomóc
– Najgorsze jest, że absolutnie żaden z panów na postoju nie zapytał, czy może jakoś pomóc. Choćby zadzwonić po pomoc, czy poczekać ze mną na przyjazd bliskiej osoby, albo chociażby skoczyć do pobliskiego sklepu po wodę – opowiedziała pani Paulina.
– Totalny brak empatii i zupełna znieczulica. Rozumiem, że taksówkarze walczą z kierowcami, którzy nagminnie parkują na ich postojach, ale pozostańmy w tym wszystkim ludźmi – oceniła.
Czytaj także:
Ostatnio informowaliśmy też w TopNewsach o innym chamskim zachowaniu. Chodziło o pana, który wracał z tzw. "Protestu Wolnych Polaków" w Warszawie.
Mężczyzna już na samym początku podróży zwracał uwagę swoim zachowaniem. Czuć było od niego alkohol. Usiadł na miejscu, które już ktoś wykupił. Gdy został o tym poinformowany, po prostu zajął inne wolne siedzenie. O sprawie pisze "Fakt". Okazało się, że nie miał ważnego biletu.
65-latek popijał wódkę, którą ukrywał w kieszeni, obrażał KO, Donalda Tuska, Szymona Hołownię, Roberta Biedronia, Krzysztofa Śmiszka i mniejszości seksualne. Pomstował na antypolskie media i przeklinał po angielsku. Uderzył konduktora i zabrał mu terminal.
Doniesienia podróżnych o naruszeniu nietykalności cielesnej potwierdziła potem policja, która czekała na 65-latka na dworcu w Częstochowie. Nie wiadomo, czy konduktor wniesie oskarżenie. Wiadomo, że podróżny trafił do izby wytrzeźwień.