Wszyscy zastanawiają się, dlaczego Izabela P. zniknęła. Wieloletni sąsiad ma własną teorię
Izabela P. była poszukiwana od 9 sierpnia. Kobieta w tajemniczych okolicznościach zaginęła na autostradzie A4. Jechała wtedy do Wrocławia, by odebrać ojca ze szpitala. Zadzwoniła do niego z informacją, że jednak nie da rady, bo popsuło jej się auto. Potem jej przyjaciele znaleźli jej samochód – nie dość, że w środku zostawiła telefon komórkowy, to okazało się, że pojazd był sprawny, a po Izabeli nie było śladu.
Izabela P. nie została porwana, tylko uciekła. Nie mogła wziąć rozwodu, bo jest Świadkiem Jehowy
11 dni po zaginięciu zapukała do drzwi znajomych w Bolesławcu. Przyszła do nich wyczerpana i głodna. Ci powiadomili policję. Jeleniogórska prokuratura przekazała mediom, że życiu kobiety nie zagraża niebezpieczeństwo. Izabela miała jednak zaznaczyć, że nie chce kontaktu z rodziną i nie życzy sobie, by informowano ich o tym, gdzie aktualnie przebywa.
Pan Henryk ze Starej Rudnej w rozmowie z "Faktem" jest najbliższym sąsiadem jej rodziców. Opowiedział, co mogło przelać czarę goryczy. – Jeśli sama zniknęła, to musiała być w dramatycznej sytuacji. To bardzo dobra dziewczyna, kocha rodziców i jest z nimi mocno związana. Ona zawsze z daleka wołała dzień dobry, uśmiechała się, no nic złego o niej nie mógłbym powiedzieć – przyznał.
Gdy na jaw wyszło, że kobieta wraz z mężem są Świadkami Jehowy, wiele osób twierdziło, że ucieczka od swojego dotychczasowego życia mogła być jej celem. Tutaj pojawił się wątek rozwodu – para żyła w separacji, a na rozwód nie pozwalała im przede wszystkim religia, a także presja społeczna wywierana przez członków zboru Jehowy.
Pan Henryk zna Izabelę P. od dziecka. "Podejrzewam, że ona chciała uciec od tego męża"
Sąsiad rodziców 35-latki dodał, że wszyscy wiedzieli, że "w tym małżeństwie nie dzieje się dobrze", bo "zawsze przyjeżdżała do rodziców sama, a bywała u nich często". – Dziwiłem się, bo młoda mężatka, a mąż jej nigdy nie towarzyszył. Nawet miałem kiedyś o to zapytać, ale jakoś tego nie zrobiłem – wyznał.
– Ja podejrzewam, że ona chciała uciec od tego męża. Słyszałem, że sprawa rozwodowa to już nawet w toku była, a ponieważ ona, jej rodzice i mąż należą do Świadków Jehowy, to na pewno nie było to łatwe do przeprowadzenia. Może zniknięcie to była jedyna możliwość, żeby się od tego człowieka uwolnić? – zapytał retorycznie pan Henryk.
Okoliczni mieszkańcy w rozmowie z Onetem mieli podkreślać, że słyszeli o tym, że Izabela planuje odejście z organizacji przez wiele osób uznawanej za sektę. Z drugiej strony nie mieli bliskiego kontaktu z kobietą, bo jak mówią o świadkach Jehowy "to ludzie z innego świata, którzy trzymają się ze sobą".
Wszystkiego dowiemy się w swoim czasie. Przesłuchanie Izabeli P. w charakterze świadka zostało przesunięte ze względu na jej stan psychiczny. Nie zgadzają się na to na razie lekarze.
– Trwają konsultację z lekarzem psychiatrii. Dopiero po badaniach i postawieniu wstępnej diagnozy zapadnie decyzja o terminie przesłuchania. Jednak prokurator zajmujący się tą sprawą rozpytał już odnalezioną wczoraj 35-latkę, która zaprzeczyła, że została uprowadzona i była przez kogoś więziona lub w inny sposób krzywdzona – powiedziała "Gazecie Wrocławskiej" Ewa Węglarowicz-Makowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Dlatego prokuratura na razie bada okoliczności zaginięcia i przesłuchuje inne osoby m.in. znajomi z Bolesławca. Można się spodziewać, że poruszona będzie przez nich teoria o planach ucieczki za granicę, ponieważ to miasto jest położone niedaleko Niemiec i Czech.