Sprawą Izabeli Parzyszek żyje cała Polska. 35-latka zaginęła 9 lipca, ostatni raz była widziana na autostradzie A4, gdzie miał zepsuć się jej samochód. Tak twierdziła kobieta, jednak aktualnie policja sprawdza ten trop i prawdopodobnie auto było sprawne. Mąż Izabeli zdradził, że przed zaginięciem z kimś się pokłóciła. Czy to może być trop w tej sprawie?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zaginięcie Izabeli Parzyszek – z kim się pokłóciła?
Mąż poszukiwanej ujawnił, że przed zaginięciem pokłóciła się ona z koleżanką.
– Miała problemy jak każdy. Rodzice trochę chorują, spiętrzyło się jej dużo pracy, z koleżanką się poprztykała. Jednak nie miała powodu, by zniknąć – wyznał Tomasz Parzyszek w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Skąd w ogóle sugestia, że Izabela mogłaby chcieć zniknąć? Chodzi o wątek auta. Wszystko rozpoczyna się bowiem 9 lipca na autostradzie A4. Kobieta, jadąc do Wrocławia, zatrzymała się na poboczu.
Do Wrocławia miała się udać, by odebrać ze szpitala swojego ojca. Zarejestrowano jej telefon do ojca, któremu mówi, że nie da rady po niego przyjechać, bo zepsuł się jej samochód.
Samochód został już zabezpieczony przez policjantów. Teraz, jak ustalił PolsatNews, auto trafi w ręce biegłego, który oceni, czy pojazd jest sprawny a jeżeli będzie to możliwe, to również to, czy doszło w nim do jakiejś awarii, która uniemożliwiała 35-latce kontynuowanie podróży. Fakt, że przyjaciele zaginionej tak szybko odjechali z miejsca zdarzenia jej autem, może wskazywać, że samochód wcale nie był zepsuty.
Policjanci zastanawiają się nad wszystkimi opcjami, a śledztwo wciąż trwa. Tymczasem mąż Izabeli, Tomasz Parzyszek, ujawnił w rozmowie z mediami dokładny przebieg ostatniej rozmowy telefonicznej żony. Odbyła się ona około godziny 18:30.
Mężczyzna powiedział dokładnie, że jego żona "była załamana awarią samochodu, ale wydawała się spokojna". Warto podkreślić, że kobieta sama nie wezwała pomocy drogowej, tylko poprosiła o to ojca później, podczas kolejnej ich rozmowy przez telefon.
Czy to było porwanie? Decyzja prokuratury
Śledczym do tej pory nie udało się ustalić, co stało się z poszukiwaną Izabelą. Pojawia się coraz więcej pytań, ale jest decyzja prokuratury. Prokuratura Rejonowa w Bolesławcu po pierwszej analizie akt sprawy zaginięcia mieszkanki Kruszyna zdecydowała w poniedziałek o wszczęciu śledztwa w tej sprawie.
– Wstępnie wszczęte zostanie śledztwo w kierunku art. 189. § 1. Kodeksu karnego, czyli pozbawienia wolności innej osoby powiedziała portalowi Interia.pl prokurator Ewa Węglarowicz-Makowska, rzeczniczka jeleniogórskiej Prokuratury Okręgowej.
Rzeczniczka wskazała, jednak że podejrzenie porwania to jedynie wstępna wersja, ponieważ na tę chwilę prokuratura nie jest w stanie stwierdzić, co się stało z zaginioną Izabelą Parzyszek.
– Nie możemy takiej wersji wykluczyć, ale to wszystko będzie wymagało sprawdzenia – przekazała Interii prokurator Ewa Węglarowicz-Makowska.
Na ten moment nie wiadomo, w którym kierunku udała się Izabela, czy poszła pieszo, a może wsiadła do samochodu kierowcy, który mógł zatrzymać się, widząc, że ma kłopoty z autem? Policja cały czas analizuje fakty dotyczące tej sprawy.