Krzysztof Włodarczyk jest pierwszym biskupem pasowanym na Wojownika Maryi. Ta wywołująca kontrowersje wspólnota mężczyzn od dłuższego czasu organizuje modlitwy różańcowe połączone z marszami ulicami polskich miast. Duchowny powiedział, że jej członkowie kreują postawę wbrew współczesnej kulturze, w której faceci to "lalusie", którzy są "co tydzień u fryzjera".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wojownicy Maryi to męskie stowarzyszenie, które w różnych miastach Polski regularnie odprawia procesje. Nie są uzbrojeni w miecze (mają je tylko przy pasowaniu), ale różańce, krzyże i flagi z wizerunkiem Matki Bożej. W TopNewsach mogliście przeczytać relacje z ich marszu w Ełku czy Krynicy-Zdrój.
Za każdym razem ich pochody wywołują spore emocje. Zarówno wśród katolików, jak i przeciwników Kościoła. Pierwsi pochwalają ich postawę, zapał i świadectwo, drudzy ich wyśmiewają, a nawet i trochę się obawiają, bo wspólnota zrzesza tysiące mężczyzn w całej Polsce. I nie wszyscy rozumieją, jakie są prawdziwe zamiary tej "armii".
"Lalusie". Biskupowi nie podoba się styl życia współczesnych mężczyzn
Biskup Krzysztof Włodarczyk udzielił niedawno wywiadu Joannie-Bątkiewicz Brożek, która napisała książkę o "Wojownikach Maryi". W rozmowie wyjaśnił, dlaczego dorośli mężczyźni spotykają się wspólnie, by odmawiać różaniec i jaka ogólnie idea przyświeca tej wspólnocie.
Dlatego jego zdaniem tak ważna jest obecność Wojowników Maryi w tym współczesnym świecie, bo modlą się o nawrócenie, pokój w sercach i na świecie, ale też myślą o innych, bo na tym polega różaniec. Zauważył też, że Kościół nie ma zbyt wiele ofert dla mężczyzn, więc ta wspólnota wychodzi im naprzeciw.
Zdaje sobie też sprawę z zarzutów o tym, że "chłop powinien się zająć robotą normalną, a nie będzie z różańcem chodził". – To jedno drugiemu nie przeszkadza – dodał.
Myślę też, że korzystanie ze świata i troszczenie się o swój wygląd nie przeszkadza w byciu prawdziwym mężczyzną... czy nawet odmawianiu różańca. Jednak nie od dziś wiadomo, że księża mają zawsze problem ze współczesną modą i często krytykują też wygląd kobiet. Potrafią się nawet czepiać wysokich obcasów.
Wracając jednak do tematu, biskup zapewnił też, że Wojownicy Maryi nie są "towarzystwem wzajemnej adoracji".
– To jest wspieranie się modlitewne, nabranie ducha, ale też świadectwo jednego i drugiego wojownika wobec siebie, dzielenie się codziennością, problemami, szukanie wsparcia, kiedy jest kryzys, kiedy coś nie wychodzi, żeby nie zejść z tej zasadniczej drogi – mówił.
Kim są Wojownicy Maryi? "Niektórzy nazywają nas sektą"
Za Wojownikami Maryi stoi ks. Dominik Chmielewski, salezjanin, który zaczął tworzyć wspólnotę w 2015 roku. "Ruch powstał na duchowe potrzeby mężczyzn" – czytamy w statucie.
Dalej dowiemy się, że jego celem jest uformowanie na fundamencie Objawienia Bożego przyszłych mężów i ojców, a inspiracją było formowanie chłopców i mężczyzn na wzór Jezusa Chrystusa, gotowych walczyć o najwyższe wartości i prawdy wyznawane przez Kościół katolicki.
– Niektórzy nazywają nas sektą. Mówią, że mamy miecze. Przecież ta chrześcijańska symbolika, od początku była w Biblii. Św. Michał Archanioł pokazuje się z mieczem. Miecz nie ma być do ścinania komuś głowy i wyciągania miecza przeciwko drugiemu człowiekowi. Tu chodzi o symbol miecza jako walki duchowej. Ze złem, z szatanem, z naszymi słabościami – mówił w rozmowie z naTemat Jarek, lider z Wolbromia w województwie małopolskim, w powiecie olkuskim.
Wojownicy Maryi co jakiś czas organizują w różnych miejscach Polski spotkania formacyjne i akcje z np. publicznym odmawianiem różańca. Parę dni temu mieli ogólnopolskie spotkanie w Olsztynie.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
To jest budowanie postawy mężczyzny, który odmawia różaniec. To wcale nie kojarzy się z jakimś lalusiem czy nieudacznikiem, tylko rzeczywiście może być takim człowiekiem odważnym, a równocześnie buduje swoją tożsamość. Tożsamość mężczyzny wbrew kulturze, która proponuje mężczyznę metroseksualnego, który będzie korzystał ze świata, będzie co tydzień u fryzjera i będzie (używał) najlepsze kosmetyki i będzie lalusiem trochę.