Ludzie nie mogą w to uwierzyć. Wchodzą do gabinetu lekarskiego w ZUS, a tam... zakonnica

Agnieszka Miastowska
19 kwietnia 2024, 15:10 • 1 minuta czytania
Pacjenci z Krakowa wezwani na komisję do ZUS zdradzili, co dzieje się w gabinecie lekarskim u orzecznika, a właściwie orzeczniczki. Kobieta ta ma w gabinecie święte obrazki, krzyże, a jej dresscode to habit. Okazuje się bowiem, że orzeczniczką w krakowskim ZUS-ie jest zakonnica. Jak to możliwe? Tego w Polsce jeszcze nie było. Co więcej, są na nią skargi.
Kraków: lekarzem orzeczniczką w ZUS jest zakonnica. Fot. Karol Porwich / East News i Screen / X
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Zakonnica w ZUS-ie – jest psychiatrką

Na początku kwietnia do sieci trafiło zdjęcie zakonnicy za biurkiem z plakietką Zakładu Ubezpieczeń Społecznych na szyi. Ktoś, kto je opublikował, podpisał je: "Ta pani jest orzecznikiem ZUS". Informacja ta okazała się prawdziwa, co więcej zakonnica jest psychiatrką.


I to lekarką z kilkudziesięcioletnim stażem, która od lat pełni funkcję lekarki orzekającej na komisjach w krakowskim oddziale Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Portal o2.pl dotarł do osób, które odwiedziły gabinet zakonnicy-orzeczniczki.

Jedna z rozmówczyń, Katarzyna Łotocka, przyznała w rozmowie z portalem, że ze względu na stan, w jakim znajdowała się w trakcie leczenia, nie mogła uwierzyć, że zamiast lekarza widzi zakonnicę. Zastanawiała się nawet czy jest w ukrytej kamerze, a po wizycie postanowiła nawet zadzwonić infolinię ZUS-u, by zapytać, czy tak powinno być.

We wskazanym dniu w budynku ZUS-u w Krakowie pojawiła się z kompletem dokumentów. Siedziała przed gabinetem, czekając na wezwanie doktora. Kiedy otworzyły się drzwi i usłyszała swoje nazwisko, zamarła.

"Ta kobieta nie była w lekarskim kitlu, miała na sobie habit, a mnie wychowano w ultrakatolickiej rodzinie. Rodzice wpajali mi, że do osób duchownych powinno się mieć szacunek. Nie wiedziałam, czy mam mówić 'pani doktor', czy 'siostro'" – wspomina.

Pani Katarzyna nie kryje tego, że wizyta nie była dla niej miła, a zakonnica nie wykazała się empatią. Opowiadała, że nawet na nią nie patrzyła i nie zapytała, co jej jest.

"Strzelała jak z karabinu: Dowód? Wykształcenie? Co mi jest? Rzuciła okiem na kartę wypisu i stwierdziła, że po takiej operacji powinnam wrócić do pracy po dwóch tygodniach i nie widzi powodów, dla których miałabym nie pracować. Mój stan psychiczny jej nie interesował, zapytała tylko, czy mam dziecko" – relacjonowała kobieta.

Na Google opinie zaczęły pojawiać się niepochlebne wpisy o psychiatrce-zakonnicy. Ludzie piszą, że pracownica ZUS-u ma "skandaliczne podejście do ludzi" i że osoby wychodzą od niej roztrzęsione. Pani Katarzynie powiedziała, że bezsenność, na którą cierpi, nie jest problemem i powinna mimo tego pracować.

Ludzie skarzą się na to, że psychiatrka ma do pacjentów podejście niezgodne z podstawową psychologiczną wiedzą. Historie kolejnych osób możecie przeczytać na portalu o2.pl, który skontaktował się z ZUS-em.

Głos w sprawie zabrał też przedstawiciel Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Zdaniem Pawła Żebrowskiego, rzecznika ZUS: "Siostra bardzo dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków, a pracodawca nie ma wobec niej żadnych zastrzeżeń".