Tragiczna śmierć polskiej lekarki. Wypadła na autostradzie z przyczepy kempingowej
redakcja Topnewsy
08 kwietnia 2024, 12:43·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 08 kwietnia 2024, 12:43
Polka wyjechała z rodziną na kemping, ale skończył się on tragicznie. Lekarka Monika Woroniecka zginęła na oczach zrozpaczonej rodziny. Podczas podróży autostradą wydarzył się dramat. Kobieta wypadła z przyczepy kempingowej. 58-latka z ogromną siłą uderzyła o asfalt – relacjonuje New York Post.
Reklama.
Reklama.
58-letnia Monika Woroniecka poniosła straszną śmierć na autostradzie w USA. Jej rodzina tego widoku nie zapomni do końca życia – czytamy w New York Post.
W sobotę 6 kwietnia po południu kobieta jechała z mężem Robertem na kemping, niedaleko ich domu na Long Island. Mężczyzna prowadził dużego pick-upa, który ciągnął przyczepę kempingową.
To w niej jechała 58-letnia lekarka. Samochód z przyczepą gnał autostradą, gdy nagle podmuch wiatru otworzył drzwi do przyczepy. Pani Monika próbowała je zamknąć, daremnie walcząc z oporem powietrza.
Wypadła z przyczepy na oczach męża, ściskając w dłoni klamkę do drzwi. Motocykliści, którzy byli świadkami tragedii, relacjonowali, że Polka uderzyła głową o asfalt, a obrażenia okazały się śmiertelne.
– Załoga karetki pogotowia przetransportowała ranną do szpitala, gdzie kobieta zmarła wskutek odniesionych obrażeń – przekazała policja stanu Nowy Jork. Służby wyjaśniają okoliczności tragicznego wypadku.
Kim była 58-letnia Monika Woroniecka?
Według "Daily Mail" lekarka miała dwie córki: Helenę i Aleksandrę. Obydwie są studentkami. Jak relacjonują media, Polka uwielbiała podróżować, spacerować i spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi.
Wychowała się w Polsce, ale to w USA osiadła. Pracowała tam od ponad 20 lat jako lekarz pediatra. Leczyła przede wszystkim dzieci Polaków mieszkających w stanie Nowy Jork. Miała swoją renomę, mali pacjenci z rodzicami przyjeżdżali do niej z całej okolicy.