Rano pisaliśmy w TopNewsach o akcji ratunkowej, w której ucierpiało czworo dzieci. Przedszkolaki przebywały na wycieczce w nadleśnictwie Klęskowo (dokładnie przy ul. Chłopskiej w Szczecinie). W pewnym momencie runął na nie konar drzewa.
Wstępne i nieoficjalne ustalenia są nie do końca prawdziwe. Dzieci owszem, zostały przygniecione przez drzewo, ale to nie był pechowy wypadek polegający na tym, że znalazły się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie.
Nie spadł na nie konar. Okazuje się, że bawiły się z nimi na ściętym pniu - możliwe, że opiekunka nie przewidziała, że ten może się stoczyć.
Lasy Państwowe przedstawiły swoją wersję wydarzeń w serwisie X. "Kiedy przedszkolaki z opiekunką bawiły się na bukowym pniu, ten stoczył się i przygniótł kilkoro. Poszkodowaną czwórkę zabrało pogotowie" – czytamy w poście.
"Martwy buk rosnący tuż przy szlaku spacerowym został ścięty w ubiegłym roku. Puszcza Bukowa to las ważny społecznie. Obumarłe drzewa przy szlakach są ścinane dla bezpieczeństwa spacerujących ludzi. Kłodę pozostawiliśmy do naturalnego rozkładu" – tłumaczą Lasy Państwowe.
Na zdjęciach widzimy niewielkie wzniesienie. Prawdopodobnie kłoda była wcześniej ułożona właśnie na nim, by nie tarasować ścieżki. Grupka dzieci weszła nią, a ta, pod ich ciężarem, stoczyła się niżej.
Czwórka poszkodowanych maluchów albo spadła i została przygnieciona, albo po prostu stała obok i kłoda się na nie sturlała - to jednak tylko hipoteza na podstawie zdjęć i szczątkowych informacji. Dokładny przebieg zdarzenia wyjaśnią odpowiednie służby.
Internauci obwiniają również same Lasy Państwowe, które ułożyły tak potężne kłody w takim miejscu. "Pozostawienie tak ściętego drzewa, konaru, to pułapka na przechodniów. Brak zabezpieczenia przed toczeniem się, tym bardziej że jest na wzniesieniu. Niedbalstwo i wina po stronie Lasów państwowych" – pisze jeden z użytkowników w komentarzu.
RMF24 informuje, że poszkodowane maluchy mają 3-5 lat. "Trafiły do szpitali (2 do Szpitala Szczecin-Zdroje, a 2 do Szpitala Klinicznego przy ul. Unii Lubelskiej). Mają potłuczenia, ale ze względu na wiek konieczne jest pozostawienie ich na obserwacji" – donoszą dziennikarze. Poszkodowana została też sama przedszkolanka. Ma uraz pleców.