Kuriozalne wezwanie w Krakowie, strażnicy nie mogli uwierzyć. Straszył "lagun", a teraz ona

Bartosz Godziński
29 lutego 2024, 13:02 • 1 minuta czytania
"Proszę o pilny przyjazd na Rynek Kleparski. Obok LOT-u, przy stojakach rowerowych leży mała kobra" – usłyszał w słuchawce dyżurujący strażnik miejski w Krakowie. Patrol, który został wysłany na miejsce, będzie wspominać tę interwencję na każdej imprezie. Jako zabawną anegdotę.
Strażnicy miejscy pojechali do podejrzanej "kobry" w Krakowie. Okazało się, że to tylko zabawka Fot. Piotr Matusewicz/East News, https://www.facebook.com/strazmiejskakrakow
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Nie wiadomo, czy ktoś sobie robił jaja, czy naprawdę sądził, że zobaczył jadowitego węża. Strażnicy jednak pojechali na miejsce, bo po pierwsze: musieli, a po drugie: nie takie egzotyczne zwierzaki już uciekały ludziom z domów. Co czaiło się tym razem przy stojakach rowerowych?


Tym razem pośpiech okazał się zupełnie zbyteczny. "Kobra" nie tylko nie zmieniła swojego miejsca, ale nawet nie miała na to szans. Dlaczego? Bo okazała się gumową zabawką. Straż Miejska w Krakowie

Strażnicy w komunikacie prasowym wspominają też inną kuriozalną interwencję - kiedyś mieszkańców Prądnika Białego "zaatakował"... dmuchany aligator. Szkoda, że teraz nie zrobili zdjęcia zabawkowej kobrze, którą pewnie zgubiło jakieś dziecko. Możliwe, że stałaby się międzynarodowym viralem jak "lagun" z Krakowa, czyli rogalik czyhający na drzewie, z którego śmiał się nawet gwiazdor "Gwiezdnych wojen", Mark Hamill.