Na razie o dm słyszało niewiele osób, ale niemiecka sieć ma ambitne plany wobec polskich klientów. Ten rok chce domknąć z ok. 50 lokalizacjami, ale na tym nie poprzestanie. Dyrektor zajmujący się ekspansją w naszym kraju, zapewnia, że "chcą zostać nr 2" w Polsce. I to "dość szybko".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Trudno w to uwierzyć, ale w Niemczech Rossmann wcale nie jest największą siecią drogerii. Wyprzedza ją właśnie dm (Drogerie Markt). W 2021 roku była największą siecią drogerii u naszych zachodnich sąsiadów. Miała wówczas 3874 sklepy w 13 krajach i zatrudniała ponad 66 tysięcy pracowników.
W Europie dm działa od 1973 roku, ale dopiero od dwóch lat jest w Polsce (to jej 14. rynek). W 2022 roku powstał pierwszy sklep we Wrocławiu i od tamtego czasu sieć uruchomiła łącznie 38 lokalizacji. Pod koniec września dm wkroczyło do Warszawy. To jednak dopiero początek ekspansji.
– 2024 rok chcielibyśmy zamknąć ok. 50 lokalizacjami. Jeśli ze strony rynku nic się nie zmieni, ten zakładany wynik stanie się faktem. (...) Jesteśmy drogerią nr 1 w Europie i na niemieckim rynku mamy ponad 2100 lokalizacji, więc z naszymi prawie 40 drogeriami w Polsce mamy jeszcze wiele do pokazania – zdradza w rozmowie z portalspozywczy.pl Marcin Detko, dyrektor obszaru ekspansji dm w Polsce.
dm do końca roku chce mieć 50 sklepów w Polsce. Zdetronizuje kiedyś Rossmanna?
Rossmann ma w naszym kraju solidną pozycję, na którą pracował od lat. I ponad 1800 sklepów. Polacy, a zwłaszcza Polki, uwielbiają tam robić zakupy. Każdego dnia robi to ponad milion osób. Trudno więc uwierzyć, by w najbliższym czasie to się zmieniło, ale dm też ma tego świadomość.
– Poza Polską wszędzie jesteśmy nr 1, czyli pierwszym wyborem klienta, dlatego przed nami ciężka praca, aby poinformować klienta o zaletach naszej marki dm. Chcielibyśmy zostać numerem 2 i to dość szybko. Podkreślam jednak, że dm stawia na wartościową i jakościową, a nie ilościową ekspansję – mówi dyrektor z dm.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.