
Pracownicy TVP zwalniani bądź odchodzący z własnej woli z telewizji publicznej nie mają łatwo. Są kojarzeni jako dyspozycyjni wobec PiS, dlatego mało kto chce, by swoimi twarzami firmowali projekty dziennikarskie, w których ewentualnie mogliby pracować. Jak wiadomo, zwolnienia nie ominęły osób zarządzających. Dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Michał Adamczyk oraz jego zastępcy Samuel Pereira (na zdjęciu) i Marcin Tulicki zostali odwołani przez nowego prezesa TVP. Czasem byłym pracownikom telewizji publicznej udaje się zostać w odświeżonej przez koalicję 15 października nowej TVP. Według najnowszych doniesień, takie oferty dostało około 60 dotychczasowych pracowników TVP Info. Start tego kanału w nowej odsłonie i na pewno pod inną nazwą przewidziany jest wstępnie na piątek (29 grudnia). Co z innymi? Nie wiadomo, ale na pewno bój o nową pracę może być jednym z najważniejszych w życiu. Część z nich znajdzie zatrudnienie w prywatnych mediach kojarzonych z PiS, choć raczej pewne jest, że nie śmierdzą one groszem po odcięciu od publicznych pieniędzy. Nigdy nie były znane z tego, że potrafiły odnaleźć się w czysto rynkowej rzeczywistości, stąd ich totalna dyspozycyjność wobec partii Jarosława Kaczyńskiego.
Czytaj także: Od wpadki TVP można pęknąć ze śmiechu. Transmitowali wydanie w swojej obronie, a tu nagle...
Niektórzy próbują swych sił w komercyjnych stacjach kojarzonych niekoniecznie z PiS, a nawet z dawną opozycją. Wirtualna Polska dotarła do jednej z pracownic TVP, która próbowała znaleźć pracę w Polsacie. Przez lata była związana z TVP w czasach PiS, a niedawno odeszła z telewizji publicznej.
– Nic z tego nie wyszło. Nawet nie doszło do rozmowy. Odrzucili moje podanie – opowiedziała anonimowo portalowi. Dlaczego tak się stało? Jak powiedziała WP anonimowo osoba związana z Polsatem, dawni pracownicy i pracownice TVP nie mają czego szukać w tej stacji. – Trafiło do nas wiele podań o pracę i CV od osób, które były do tej pory zatrudnione w TVP albo współpracowały z tą stacją. Pierwsze były w redakcyjnych skrzynkach mailowych już... 16 października, w powyborczy poniedziałek – powiedziała osoba, która ujawniła kulisy procesu rekrutacyjnego w Polsacie.
"Nikt tu nie jest zainteresowany współpracą z nimi"
Wiadomo, że trwa wielka ucieczka osób pracujących w TVP w czasach PiS. – Żadna z nich nie dostała jednak pracy w Polsacie – dodało źródło WP w Polsacie. – Nikt tu nie jest zainteresowany współpracą z nimi i zatrudnianiem ich na etacie, choć w ostatnim czasie odeszło sporo osób i jest trochę wakatów – tłumaczy rozmówca portalu.
WP poprosiła też o oficjalny komentarz Polsat. Ta informacja brzmi tak jednoznacznie, że bardziej już chyba nie może.
Zobacz także
Szef informacji Polsatu: "Interesuje mnie współpraca wyłącznie z dziennikarzami i dziennikarkami"
Nowy szef pionu informacji Polsatu stawia sprawę w taki sposób. – Mogę powiedzieć tylko tyle, że interesuje mnie współpraca wyłącznie z dziennikarzami i dziennikarkami – zadeklarował Piotr Witwicki. Witwicki dodał jednak, że nie będzie komentował żadnych decyzji personalnych. Łatwo jednak zrozumieć, co oznacza sformułowanie "wyłącznie z dziennikarzami". W mediach przywykło się nie nazywać tak pracowników TVP w czasach PiS. Mało tego, nazywa się ich "pracownikami" albo nawet "funkcjonariuszami". Spotkał się z tym na przykład Miłosz Kłeczek, gdy zadawał dość agresywne pytania Donaldowi Tuskowi. Gdy prowadzący konferencję rzecznik PO Jan Grabiec chciał zakończyć już występ Kłeczka, prosił, by dać teraz czas dziennikarzom.
Zobacz także