Na ten wywiad czekali tysiące fanów koszykówki, Shaqa i Krzysztofa Stanowskiego. Dowiedzieli się z niego przede wszystkim tego, że buty legendarnego zawodnika NBA są "dostępne cenowo", bo co chwilę to powtarzał. Założyciel Kanału Zero aż nagrał dodatkowy filmik, w którym gorzko komentuje ten niewypał i tłumaczy, "dlaczego ten wywiad był dziwny".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Shaquill O’Neal rozpoczął współpracę z polską firmą CCC, która zaczęła sprzedawać buty jego marki SHAQ. Trzeba mu przyznać, że faktycznie są "dostępne cenowo" (kosztują ok. 200 zł) w porównaniu np. do dwa razy droższych (w tych najtańszych wersjach) butów Air od Michaela Jordana, ale swoim wywiadem zrobił im trochę antyreklamę.
Balonik był pompowany przez Kanał Zero od dłuższego czasu w mediach społecznościowych. Wszyscy spodziewali się pasjonującej rozmowy o złotych czasach NBA, a także o samym życiu i karierze Shaquilla O’Neala, absolutnej legendy i ikony koszykówki, która również słynęła z tego, że nigdy nie gryzła się w język.
Shaq przyleciał do Polski reklamować swoje buty i... naprawdę to zrobił. Wszyscy jednak liczyli, że jego wywiad nie będzie tylko o tym
Niestety koszykarz potraktował przylot do Polski wyłącznie biznesowo i przy każdym pytaniu płynnie przechodził do swojej marki (poniżej znajdziecie wywiad, jest w drugiej połowie filmu, wystarczy odpalić losowy moment, by się o tym przekonać).
Widzowie byli mega rozczarowani i wielu pisało, że po paru minutach po prostu wyłączali wywiad, bo nie dało się tego słuchać i ogólnie przykro było patrzeć na starania Krzysztofa Stanowskiego.
"Mr. Shaq w ogóle nie był zainteresowany rozmową. Przygnębiające było oglądanie tego wywiadu, który został potraktowany przez niego czysto instrumentalnie. A to sztuczne przechodzenie z prawie każdego pytania na buty (dostępne cenowo) - żenada. I żal Krzysztofa Stanowskiego, który starał się, próbował, ale nic to nie dawało. Tego nie dało się wygrać" – napisał jeden z widzów.
"Przecież Shaq zlekceważył wszystkich, którzy oglądali ten wywiad. Sam po 10 minutach jak widziałem, że nic z tego nie będzie, wyłączyłem to. Wielki mały człowieczek", "Przyjeżdżał jako legenda, wyjeżdża jako mem", "Należy dodać dopisek: 'Uwaga reklama butów zawiera lokowanie wywiadu'", "Shaq to jednak mastermind. Teraz wszyscy będą mówić o przystępnych cenowo butach" – komentowali internauci.
Krzysztof Stanowski tłumaczy się z wywiadu.
Mało kto winił Stanowskiego za ten wywiad, ludzie bardziej mu współczuli i wspierali go, bo domyślali się, że on był ze wszystkich najbardziej rozczarowany. Dziennikarz jednak i tak postanowił sam się "wyjaśnić" i nagrał film, którym podzielił się kulisami tej rozmowy i własnymi przemyśleniami.
"Dużo się dzisiaj o tym wywiadzie mówi, bo dużo osób ma z niego bekę. No i prawidłowo, bo do tego ten wywiad się nadaje - żeby mieć z niego bekę" – przyznał z rozbrajającą szczerością Stanowski.
Przyznał, że tylko odkąd koszykarz wysiadł z auta, "był trochę wyobcowany, trochę bucowaty, ignorujący raczej ludzi niż zwracający na nich uwagę". Nie tylko w stosunku do dziennikarza, ale też pracowników i szefostwa CCC. Stanowski zauważył, że był tylko miły dla... jego synów i ta część jego wizerunku (że jest miły dla dzieci) akurat się zgadzała. Zakłada też wersję, że Shaq mógł mieć po prostu gorszy dzień.
W dalszej części filmiku opowiada o tym, że wywiad był konsultowany z przedstawicielami Shaqa od tygodni. Wysłał im nawet pytania, ale większość została wycięta, bo dotyczyły... koszykówki. Wywiad miał też trwać ok. 50 minut, ale w połowie tego czasu został ponaglony w słuchawce, że musi kończyć.
Broni też CCC, która jego zdaniem nic nie zawiniła i jej akurat aż tak bardzo nie zależało na promocji". – To nie miała być reklama, to miał być normalny wywiad – zapewnił. Dodał też, że gdyby nie studio z rozmowami o koszykówce, to w ogóle by go nie wypuścił, ale stał się niejako "zakładnikiem" tych wszystkich zapowiedzi, dlatego chciał dotrzymać słowa.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.