Wszyscy wiemy, że Kościół w Polsce sporo zarabia nie tylko na pieniądzach z tacy, ale na typowej działalności biznesowej. Co to znaczy "sporo"? Z pewnością więcej niż myślicie. TVN24 wyliczył, że "tylko w 2022 roku kościelne biznesy wygenerowały blisko 324 mln zysku, od którego nie zapłaciły ani złotówki podatku". To zasługa przepisu, który wprowadziły władze PRL z Wojciechem Jaruzelskim na czele.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Działalność gospodarczą może założyć każda "kościelna osoba prawna", czyli m.in. parafia, zakon, diecezja, Caritas. Nie da się jednak ustalić, ile dokładnie biznesów prowadzi Kościół katolicki, bo nie ma to specjalnego rejestru. TVN24 w swoim reportażu podszedł więc do tego inaczej.
"Orientacyjną skalę biznesowej działalności Kościoła w Polsce możemy poznać dzięki specjalnej uldze podatkowej, jaka przysługuje kościołom i związkom wyznaniowym prowadzącym działalność gospodarczą. Dzięki niej nie muszą one - tak jak świeccy przedsiębiorcy - płacić podatku od dochodu (CIT-u)" – czytamy w artykule.
Wiernych ubywa, przybywa za to kościelnych biznesów. To coraz ważniejsze źródło finansowania
Stąd dowiadujemy się, że w 2022 roku 1008 kościelnych podmiotów prowadzących działalność gospodarczą zarobiło prawie 324 mln złotych, od którego nie musiało odprowadzić podatku (dla porównania, w 803 podmioty i wygenerowały 184 mln zysku).
Ta ulga dotyczy wszystkich kościołów i związków wyznaniowych, ale jako że Kościół katolicki jest "hegemonem" w Polsce, to można założyć, że zdecydowana większość tego zysku powędrowała właśnie do niego.
Taka sytuacja wkurza nie tylko przeciwników kleru, ale i zwykłych przedsiębiorców, którzy muszą płacić niemałe podatki. Kościół jest uprzywilejowany nie tylko pod względem prowadzenia biznesu, ale i rozliczania działalności statutowej jak np. zbierania pieniędzy z tac czy ofiar za sakramenty (śluby, pogrzeby itd.). Z tego również nie muszą się "spowiadać" w skarbówce.
Trzecim źródłem finansowania jest Fundusz Kościelny i Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Od 2017 roku z tego tytułu do Kościoła powędrowało 867 mln zł. Te pieniądze jednak akurat idą emerytury, składki zdrowotne, termomodernizację świątyń etc.
Ulgę podatkową dla Kościoła katolickiego podarowały władze PRL. Czego dotyczy?
"Ulga podatkowa dla Kościoła katolickiego to prezent od komunistów. Pod koniec lat 80. władze PRL na czele z generałem Wojciechem Jaruzelskim, robiły, co mogły, żeby zjednać albo chociaż puścić oko do nieprzychylnych sobie środowisk. Kościół był na szczycie tej listy" – przypomina TVN24.
Ulga podatkowa została zapisana w ustawach wprowadzonych przez władze komunistyczne z 1989 roku. Trzy lata później zostało to później zawarte w ustawie o podatku CIT i konkordacie. I tak, dochody kościoła są wolne od podatku, jeśli stanowią niegospodarczą działalność statutową (była o tym mowa wcześniej) lub idą na cele:
kultu religijnego
oświatowo-wychowawcze
naukowe, kulturalne
charytatywno-opiekuńcze
konserwację zabytków
prowadzenie punktów katechetycznych
inwestycje sakralne w zakresie: budowy, rozbudowy i odbudowy kościołów oraz kaplic
adaptację innych budynków na cele sakralne
inwestycji przeznaczonych na punkty katechetyczne i zakłady charytatywno-opiekuńcze
"Jak wynika z rozmów z ekspertami i naszych ustaleń w programie 'Czarno na białym', w praktyce bardzo trudno jest zweryfikować, czy zyski kościelnych spółek są przeznaczone na wymienione w ustawie cele. Co więcej, nie wiadomo, jaka jest droga nieopodatkowanych pieniędzy" – podaje TVN24.
Trudno jest też bezsprzecznie stwierdzić, czy dany cel jest realizowany w ramach kultu religijnego, czy np. własnej wygody jak zakup drogiej limuzyny. "Biskup nie jest przecież biskupem od godziny 9 do 17. Można więc założyć, że wszystko, co robi, robi w ramach sprawowania kultu religijnego" – czytamy w artykule.
Duchowni prowadzą hotele i biurowce. Nie płacą z tego tytułu żadnego podatku
Wiadomo jednak, że duchowni nie tylko stawiają nowych kościołów, ale działają też w branży nieruchomości, hotelarstwie i budowlance. Kardynalnym przykładem jest planowana budowa "Nycz Tower" w Warszawie.
Abp Stanisław Nycz tak przekonywał urzędników w 2011 r.: "Zamierzenie opisane wyżej stanowi ważny przejaw nowego podejścia do finansowania Kościoła. Stabilne źródło zaspokajania bieżących potrzeb warszawskiej kurii w postaci przychodów z najmu nowoczesnej powierzchni biurowej i handlowo-usługowej pozwoli nie obarczać tymi wydatkami wiernych".
Wieżowiec jeszcze nie powstał, ale deweloper chce uzyskać pozwolenie na budowę w przyszłym roku. Warszawska archidiecezja jest też właścicielem trzech spółek (Roma Office Center, Dom Katoliciki, Centrum Jasna) zajmujących się wynajmem powierzchni biurowej. Tak jest zresztą nie tylko w stolicy i nie tylko w Toruniu, gdzie mieszka pewien słynny redemptorysta.
Np. Refugium, spółka diecezji tarnowskiej, ma m.in. kamienice w Tarnowie, ośrodek wypoczynkowy i dwa apartamenty w Krynicy-Zdroju czy budynek handlowy w Nowym Sączu. Zajmuje się też budowlanką i odnawialnymi źródłami energii. Nieopodatkowany biznes zanotował w zeszłym roku 2,2 mln złotych przychodów i ponad 200 tys. złotych zysku.
Hotel Wit Stwosz w Krakowie należy do parafii Bazyliki Mariackiej (ma też ośrodek wypoczynkowy Totus Tuus w Zembrzycach), choć pewnie wielu turystów nie zdaje sobie z tego sprawy. Za to Archidiecezja Lubelska ma spółkę Pontes, która zajmuje się obrotem nieruchomościami. W zeszłym roku zanotowała 6,2 mln złotych przychodu i 1,4 mln zysku, a w rubryce z podatkiem dochodowym też znajdziemy "zero".
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.