To zdjęcie ze stosem drewna podbiło internet, jak zresztą większość rzeczy związanych z... kotami. Tak jest, jest na nim kot, choć w pierwszej chwili go nie widać. Ba! Nawet jakoś specjalnie się tam nie ukrywa, a jednak dostrzeżenie go może nam zająć ładnych parę minut lub nie zobaczymy go wcale.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nie jest to żaden fotomontaż, nie ma w nim nic podchwytliwego. Można powiedzieć, że to w pewnym sensie naturalna iluzja optyczna, a takie często stają viralami. Tak też stało się i tym razem.
To niby zwykłe zdjęcie ze stosem drewna, ale jest tam też kot. Widzicie go?
Zdjęcie zostało wrzucone na Reddita w 2016 roku, ale nie zestarzało się o jotę i nadal zaciekawia i zaskakuje internautów. Przypatrzcie się dobrze. Osoby z sokolim wzrokiem pewnie szybko odnajdą futrzaka, reszta może mieć z tym nie lada problem.
Podpowiedź? Pomyślcie sobie, co koty najczęściej robią w ciągu dnia. To zdecydowanie ułatwia poszukiwania.
Czy już go widzicie? Jeśli tak, to potwierdzicie, że przesadą będzie napisanie, że kot się ukrył. On po prostu leży sobie na górze tego środkowego stosu drewna i smacznie śpi. Po prostu ma umaszczenie w kolorze polana, stąd wtopił się w otoczenie.
Jeśli nadal nie możecie go zobaczyć, to zaznaczyłem go w kółeczku niżej. Kiedy już to wiemy, oryginalne zdjęcie wydaje się oczywiste, prawda? Spokojnie, nawet jeśli potrzebowaliście pomocy, to nie jesteście sami. Gdyby nie odpowiedź w komentarzu na Reddicie, to mnóstwo osób by go nie dostrzegło.
"Znalezienie go zajęło mi dobre pięć minut, haha. Już miałem się poddać, ale on/ona (autor napisał, że to samiec, Lloyd - red.) się pojawił/a", "Zobaczyłem twarz kota na największym drewnianym pieńku. Czy to jest dobra odpowiedź?", "Poziom kamuflażu kota: 10", "Kiedy go zobaczyłem, byłem ogromnie zawiedziony" – napisali internauci.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.