Katla czai się pod lodowcem i czuwa. Wybuch islandzkiego wulkanu będzie katastrofą dla Polski
redakcja Topnewsy
23 lipca 2024, 11:57·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 lipca 2024, 11:57
Katla to czynny wulkan na Islandii, który co jakiś czas o sobie przypomina. Ostatnia erupcja była ponad 100 lat temu (1918 r.) i spowodowała duże trzęsienie ziemi i powódź lodowcową. Ukryty pod lodowcem Mýrdalsjökull kolos może wybuchnąć w każdej chwili i stanowi poważne zagrożenie dla całej Europy, w tym Polski.
Reklama.
Reklama.
Mýrdalsjökull jest czwartym co do wielkości lodowcem Islandii. Położony jest w jej południowej części i skrywa pod sobą ogromny system wulkaniczny o długości 80 km. Sama kaldera (zagłębienie u szczytu) Katli jest głęboka na 750 metrów. Aktywność geotermalna wulkanu wskazuje płytkie położenie komory magmowej.
Katla to jeden z najbardziej aktywnych wulkanów Islandii. Średnio wybucha dwa razy na 100 lat
Od kiedy pierwsi ludzie osiedlili się na Islandii (870 rok), Katla wybuchła ponad 20 razy. Przez swoje specyficzne umiejscowienie, jej erupcje powodują m.in. jökulhlaup - niezwykle groźne powodzie lodowcowe. Najpotężniejsze były w 1660, 1721 i 1755 roku.
Ostatnia erupcja z 1918 roku miała siłę 5 w skali VEI (skala ma 8 poziomów, najwyższy "zarezerwowany" jest m.in. dla superwulkanu Yellowstone). Trwała aż 1500 godzin (2 miesiące) i wyrzuciła 0,5 km³ magmy bazaltowej, a także uwolniła 8 km³ wody i lodu.
Oderwała od lodowca gigantyczne bloki lodu o średnicy 40–60 m, które potem trafiły do morza powodując powodzie sandru Mýrdalssandur. W konsekwencji powstał zupełnie nowy pas nowego lądu pomiędzy Kötlutangi a Vic o szerokości 2 kilometrów.
Ostatnio wulkan przypomniał o sobie w maju 2023 roku. Naukowcy zarejestrowali 40 trzęsień ziemi w przeciągu 24 godzin. "Trzy z nich przekroczyły magnitudę 4, co było najsilniejszą aktywnością sejsmiczną od 2016 roku. Choć sytuacja ostatecznie się uspokoiła, wydarzenie to pokazało, jak niestabilny i nieprzewidywalny może być ten kolos" – donosi portal "Twoja Pogoda".
Katla jest stale aktywa i wybuchała na przestrzeni ostatnich stuleci stosunkowo często w porównaniu do innych dużych wulkanów. Więc z pewnością spędza sen powiek geologów. Czy faktycznie jest się czego bać?
Erupcja na pewno miałaby tragiczne skutki dla samej Islandii. Powodzie lodowcowe to szalenie niebezpieczne zjawisko. "Jökulhlaup z 1755 roku miał szczytowy przepływ wody na poziomie 200 000 - 400 000 metrów sześciennych na sekundę, co przewyższa łączny przepływ Amazonki, Missisipi, Nilu i Jangcy. Taka powódź mogłaby zmienić krajobraz południowej Islandii w ciągu kilku godzin, niszcząc infrastrukturę i zagrażając życiu tysięcy ludzi" – podaje portal.
Czytaj także:
Co z resztą Europy? W naszym przypadku zagrożeniem byłby opad pyłu wulkanicznego, które mógłby sparaliżować ruch powietrzny na wiele miesięcy (o ile wiatr byłby szczególnie niesprzyjający). Wszyscy pamiętamy wybuch o wiele mniejszego islandzkiego wulkanu Eyjafjallajökull, przez który anulowano 108 000 lotów w ciągu 8 dni.
"Setki tysięcy pasażerów bezradnie koczujących na lotniskach. Na wawelski pogrzeb prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii Kaczyńskiej, mający miejsce 18 kwietnia 2010 roku nie docierają m.in. Barack Obama, Nicolas Sarkozy, Angela Merkel oraz delegacje z Indii, Korei Południowej, Meksyku, Pakistanu i Nowej Zelandii. Kryzys w lotniczym eksporcie i imporcie kwiatów, owoców, leków, sprzętu elektronicznego i komputerowego. Straty poniesione przez linie lotnicze sięgnęły wysokości 1.3 miliarda euro" – opisywał na łamach NaTemat Bartłomiej Krawczyk.
To nie wszystko. Erupcja miałaby też wpływ na środowisko. Uwolniłaby bowiem do atmosfery ogromne ilości dwutlenku siarki, które przekształciłyby się w aerozole siarczanowe. "Te z kolei odbijałyby światło słoneczne, prowadząc do tymczasowego ochłodzenia klimatu. Efekt ten mógłby być odczuwalny w całej Europie, wpływając na rolnictwo i gospodarkę" – zauważa "Twoja Pogoda".
Podobnie jak w przypadku położonego w Niemczech wulkanu Laacher See, zagrożenie jest realne, ale trudno przewidzieć z większym wyprzedzeniem, kiedy nastąpi. Rządy państwa powinny we współpracy z naukowcami również przygotować najczarniejsze scenariusze i plany działania na wypadek przebudzenia czającej się pod lodowcem Katli.