Kierowca karetki z Olsztyna mógł mieć na sumieniu młodego chłopaka, który wparował na pasy na czerwonym świetle i nawet zbytnio się nie przejął nadjeżdżającym autem. "Najstraszniejszy jest fakt, że nic sobie nie zrobił z tego zajścia, nie było nawet po nim widać skruchy" – relacjonuje mężczyzna. Internauci są wściekli.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Miałem bardzo niebezpieczne zajście z młodym człowiekiem, który zignorował czerwone światło nadawane przez sygnalizator na przejściu dla pieszych, przy czym cudem uniknął ciężkiego uszczerbku lub nawet śmierci" – napisał kierowca, który przesłał filmik z wideorejestratora na youtube'owy profil "STOP CHAM".
Olsztyn. Kierowca karetki ledwo wyhamował przed pieszym przechodzącym na czerwonym świetle
Mężczyzna dodał, że gdyby nie jechał 30 km/h, a 50, to mogłoby to się skończyć tragicznie. Nagranie, na którym widać, że ledwo co wyhamował przy nogach nastolatka, trafiło do sieci i zbulwersowało internautów.
"Dresik+kapturek=nieśmiertelność", "Dziadek Darwin wiecznie żywy", "Rób tak dalej, szczylu, to swojej osiemnastki nie dożyjesz", "Spokojnie, dzban dorośnie i będzie tak jeździł, jak chodzi. Widocznie musi mieć super wychowanie, jeśli nawet do swojego życia i zdrowia nie ma szacunku", "I najlepsze to, że jak byś przetrącił gamonia to jeszcze problemy byś miał" – piszą zirytowani internauci.
Niestety to nie odosobniony przypadek. Niedawno pisaliśmy o niemal identycznej sytuacji we Wrocławiu. Zakapturzeni piesi również przechodzili na czerwonym, wyłonili się zza stojącego na prawym pasie samochodu, a kierowca jadący lewym omal ich nie rozjechał. Oba te filmiki pokazują, dlaczego sygnalizacja na skrzyżowaniach nie stoi tylko dla ozdoby.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Najstraszniejszy jest fakt, że nic sobie nie zrobił z tego zajścia, nie było nawet po nim widać skruchy, gdybym jechał z pacjentem mogłoby się to dla niego skończyć poważnymi konsekwencjami. Chciałbym dodać również, że gdy zacząłem hamować wcisnąłem klakson i jak widać na załączonym filmie na chłopaku nie zrobiło to wrażenia, bo nawet nie przyspieszył kroku, dopiero jak mój zderzak znalazł się blisko jego nóg odskoczył na chodnik, wtedy też doszło do zatrzymania pojazdu.