Upały są najgorsze w zabetonowanych centrach miast. Urzędnicy dwoją się i troją, by dać chwilę wytchnienia mieszkańcom, ale czasem końcowy efekt "mrozi" nie tak, jak powinien. W Krakowie pojawiła się nowatorska konstrukcja, która z założenia ma właśnie chronić przed upałami, ale wywołała oburzenie połączone z zażenowaniem.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Miasto przystąpiło 1 czerwca do pilotażowego projektu CoolCo's, którego celem jest "stworzenie dodatkowej przestrzeni, niosącej ulgę podczas intensywnych upałów". W okolicach dwóch przystanków ("Rondo Grunwaldzkie" i "Krowodrza Górka") mają pojawić się dodatkowe siedziska dla pasażerów.
"Siedziska będą wyposażone w zadaszenia chroniące przed słońcem. Miejsca do siedzenia będą uzupełnione dodatkowo o donice, w których zostaną zasadzone rośliny" – czytamy na stronie krakow.pl. Siedziska już zaczęły być stawiane na przystankach.
Krakowianie są oburzeni nowymi siedziskami. Narzekają na wygląd, niepraktyczność i stwarzanie zagrożenia
W teorii brzmi to genialnie, bo cienia, gdy na dworze polu "lampa", nigdy za mało, ale w praktyce pomysł nie wygląda tak bajkowo. Zarząd Transportu Publicznego w Krakowie pokazał zdjęcia wynalazku, jednak mieszkańcy przyjęli go dość chłodno:
Proponuję pilotaż sadzenia drzew (również na przystankach).
Mam nadzieję, że szybko wycofacie się z tego absurdu! To jest nie tylko brzydkie i niefunkcjonalne, ale wygląda również na wyjątkowo niebezpieczne! Ostre krawędzie! Przeszkoda dla pasażerów! A w wypadku mocnego wiatru, a te zdarzają się coraz częściej... tragedia gotowa!
To jest, proszę państwa, miś na miarę naszych możliwości, my tym misiem otwieramy oczy niedowiarkom. Żart... Przecież to jest kpina z mieszkańców miasta, wszyscy pragną zieleni, drzew i parków, a co stawiają to cudo i nawet nikt nie wie, kto za to płaci...
Najlepszy pilotaż, jaki chciałbym zobaczyć, to na przykład brak wycinki tysiąca drzew przy budowie dróg podczas inwestycji rzekomo tramwajowej do Mistrzejowic.
Nie trzeba być uczonym fizykiem astronomem, żeby zauważyć, że biorąc pod uwagę kąt padania światła słonecznego, to zadaszenie da cień może na ułamku przestrzeni pod tym mądrym zadaszeniem w dodatku zrobione z łatwopalnych materiałów, lekkich, podatnych na wiatr.
Państwo z dykty, teraz już dosłownie.
Powyższe komentarze pochodzą spod postu krakowskiego ZTP na Facebooku. Wyjaśnione w nim jest, że miasto nie wydało grosza na te budki (finansuje je Unia, więc tak naprawdę pośrednio wszyscy za to płacimy) i nie traktuje ich jako "zamiennika drzew".
"Miasto zdecydowało się na ten PILOTAŻ, bo dzięki temu otrzymaliśmy dodatkowe kilka metrów kwadratowych zadaszenia dla pasażerów KMK w upalne dni na ważnych węzłach przesiadkowych. Uczestniczymy w projekcie, ponieważ nas do niego zaproszono, a cały czas chcemy podnosić jakość naszych usług i jesteśmy otwarci na podejścia zarówno sprawdzone, jak i te zupełnie nowe" – tłumaczą się urzędnicy.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.