Pasażerowie samolotów, jeśli mogą, to w większości wybierają fotele przy oknie lub od strony korytarza. Nie zawsze się jednak tak da bez dodatkowej opłaty i tym sposobem, możemy nomen omen wylądować pomiędzy dwiema nieznanymi osobami na najbliższe kilka godzin lotu. Czy można tego uniknąć? Okazuje się, że tak, ale ryzykujemy przy okazji... brakiem miejsca.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Oszczędzając, system rezerwacji automatycznie przydzieli nam miejsce w samolocie. Zdajemy się więc na nadze szczęście, ale można mu jednak dopomóc. W jaki sposób? Okazuje się, że jest dość ryzykowny trik na uniknięcie środkowego miejsca.
Jak za darmo mieć miejsce przy oknie w samolocie? Jest na to prosty, ale ryzykowny patent
"Ryanair, aby 'zmusić' pasażerów do kupna dodatkowego miejsca, na samym początku przydziela środkowe fotele, a dopiero później przy oknie czy korytarzu. Z tego wynika, że im później się odprawimy, tym lepiej, gdyż środkowe miejsca zostaną na początku przydzielone wcześniejszym pasażerom – czytamy w artykule Marleny Kaczmarek.
Ostrzega przy tym, by nie czekać zbyt długo z odprawą, "gdyż może się to wiązać z poważnymi konsekwencjami w przypadku overbookingu". Overbooking to sytuacja, w której linia sprzedała więcej biletów, niż jest miejsc.
Może się to zdarzać szczególnie w okresie wakacyjnym. Działa więc tutaj zasada "kto pierwszy, ten lepszy". Zatem zwlekając z odprawą, by dostać lepszy fotel, możemy przypadkowo w ogóle stracić miejsce w samolocie.
Jeśli nie przeszkadza nam ryzyko, to możemy spróbować tego sposobu. Ponoć naprawdę działa, o czym wspomina też autorka artykułu. Jej znajomi stosują to cały czas i przez to unikają środkowego siedzenia. Odprawiają się 5-7 godzin przed lotem, bo wtedy już większość środkowych miejsc powinna być wykupiona.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.