Scysje między parami mają różnorakie podłoże, ale ta kłótnia swój finał miała w sądzie. Wszystko dlatego, bo pewna kobieta stwierdziła, że przez swojego chłopaka spóźniła się na samolot. Mężczyzna bowiem obiecał, że odwiezie ją na lotnisko, ale tego nie zrobił. Miał opiekować się psami partnerki – w tym też zawiódł. Kobiecie opadły ręce i złożyła wniosek o odszkodowanie. Jesteście ciekawi co na to sąd?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pozwała chłopaka, bo przez niego spóźniła się na samolot
Cała sytuacja miała miejsce w Nowej Zelandii. Kobieta planowała podróż na wymarzony koncert z przyjaciółmi, a tam miała dostać się samolotem. Umówiła się ze swoim chłopakiem, że ten około godziny 10 rano przyjedzie po nią do domu i odwiezie ją na lotnisko.
Tak się jednak nie stało. W efekcie kobieta, która wybierała się na koncert z przyjaciółmi, spóźniła się na swój lot i musiała kupić kolejny bilet na lot następnego dnia. Ale to nie koniec. Jej partner miał również zobowiązać się do tego, że w czasie wyjazdu zajmie się psami swojej dziewczyny, jednak tego nie zrobił.
To spowodowało dodatkowe koszty, które kobieta musiała ponieść. Zostawiła bowiem czworonogi na dwa dni w hotelu dla zwierząt, a jego opłacenie też nie należy do najtańszych. Kobieta więc pozwała swojego partnera – a właściwie ex partnera, bo para rozstała się z powodu pozwu. A kobieta wymagała odszkodowania w trzech kwestiach.
Kosztów lotu, kosztów hotelu dla zwierząt oraz kosztów promu, ponieważ taki bilet kupiła swojemu partnerowi. Zwrotu kosztów domagała się, gdy związek po 6,5 roku się rozpadł, bo "nie wytrzymał próby czasu". Skarżąca zarzuciła partnerowi złamanie „ustnej umowy”.
W sądzie kobieta była jedyną stroną, która składała wyjaśnienia, bo jej ex odmówił stawienia się na miejscu. Mimo to sąd odrzucił pozew i roszczenia kobiety.
W uzasadnieniu podano, że aby umowa była wykonalna, „musi istnieć zamiar utworzenia prawnie wiążącego stosunku”, a to nie miało miejsca w przypadku pary. Sędzia uznał, że obietnica ta miała charakter normalnej relacji międzyludzkiej i nie miała charakteru umowy.