Horror na pokładzie samolotu pasażerskiego w sylwestra. Steward umarł na ich oczach

Bartosz Godziński

04 stycznia 2024, 16:01 · 1 minuta czytania
Jest sylwester, siedzisz już sobie wygodnie w samolocie, za chwilę odlot, aż tu nagle zamieszanie – ktoś z załogi zasłabł. Jeden z pasażerów pomaga go reanimować, na miejsce przyjeżdża pogotowie, ale mężczyzny nie udaje się uratować. To 52-letni steward, który miał lecieć z tobą. Ta historia nie jest opisem koszmaru, ale wydarzyła się naprawdę kilka dni temu w Londynie.


Horror na pokładzie samolotu pasażerskiego w sylwestra. Steward umarł na ich oczach

Bartosz Godziński
04 stycznia 2024, 16:01 • 1 minuta czytania
Jest sylwester, siedzisz już sobie wygodnie w samolocie, za chwilę odlot, aż tu nagle zamieszanie – ktoś z załogi zasłabł. Jeden z pasażerów pomaga go reanimować, na miejsce przyjeżdża pogotowie, ale mężczyzny nie udaje się uratować. To 52-letni steward, który miał lecieć z tobą. Ta historia nie jest opisem koszmaru, ale wydarzyła się naprawdę kilka dni temu w Londynie.
Steward zmarł na pokładzie samolotu (zdjęcie poglądowe) Fot. Albin Marciniak/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Tragedia miała miejsce w sylwestra na lotnisku Londyn-Heathrow. Samolot British Airways przygotowywał się do lotu do Hongkongu - relacjonuje "The Sun". W zasadzie miał już lecieć, bo pasażerowie byli na swoich miejscach, drzwi były zamknięte, a pilot prosił o zezwolenie na kołowanie na pas startowy.


Wtem na tyłach samolotu zasłabł 52-letni steward. Pilot wezwał odpowiednie służby, a pierwszej pomocy pomagał udzielić jeden z pasażerów, który miał odpowiednie przeszkolenie. Niestety pomimo szybkiego przyjazdu służb ratunkowych mężczyzny nie udało się uratować.

Pasażerowie zostali poinformowani, że ich sylwestrowy lot został odwołany z powodu "nagłego wypadku". Raczej też odeszła im ochota na noworoczną imprezę w Hongkongu, ale i tak by się na nią nie załapali – nie tylko przez inną strefę czasową. Brytyjska linia lotnicza mogła przebookować im bilety dopiero na następny dzień.

To już druga śmierć stewarda Brtish Airways. "Załoga jest zrozpaczona"

"The Sun" zauważa, że to druga śmierć stewarda British Airways w ostatnim czasie. Tuż przed Wigilią, 23 grudnia, zmarł również 52-letni mężczyzna. Nie stawił się do pracy, co zostało zauważone przez jego kolegów z załogi samolotu mającego lecieć do Heatrow.

Steward zmarł w hotelu, gdzie odpoczywał między lotami. Tamten kurs odwołano, a pozostała część ekipy została zabrana do domów jako zwykli pasażerowie, bo z rozpaczy nie była w stanie pracować.

"Załoga jest zrozpaczona. To były dwie zdrowe osoby, które nagle zmarły" – donosi źródło brytyjskiego tabloidu. Obaj stewardzi nie zgłaszali żadnych problemów zdrowotnych. Cała załoga była zżyta, dlatego teraz jest przygnębiona. Miniony okres świąteczny będzie wspominać jako "traumatyczny".