W poniedziałek (1 stycznia) chwilę przed godziną 22:00 pracownik lotniska w Salt Lake City zawiadomił funkcjonariuszy policji o zdarzeniu z udziałem jednego z pasażerów.
Mężczyzna, który po czasie został zidentyfikowany jako 30-letni Kyler Efinger zamieszkujący w Park City, miał przedrzeć się przez wyjście awaryjne i wbiec na płytę lotniska. Jak podaje CNN, miejscem docelowym okazał się samolot na krańcu jednego z pasów startowych. Wówczas trwały tam prace odladzania samolotu.
Czytaj także: Pilot przez pomyłkę wylądował na zamarzniętej rzece. W samolocie było 30 pasażerów
Niespełna kilkanaście minut później pracownicy portu lotniczego na pasie startowym znaleźli rozrzucone przedmioty osobiste, odzież i buty 30-letniego mężczyzny. Jak się okazało, załoga stwierdziła, że mężczyzna znajduje się pod stojącym na pasie startowym samolotem Airbus A220 linii Delta Airlines. Na dodatek miał dostęp do silnika, w związku z czym pilotowi maszyny nakazano jej natychmiastowe wyłączenie.
Czytaj także: Ktoś siedzi na twoim miejscu, więc głupio ci go przeganiać? Ta historia z samolotu to przestroga
Jak podaje CNN, kiedy funkcjonariusz dotarli do wspomnianego samolotu, mężczyzna "częściowo znajdował się" w jednym z silników maszyny. Po chwili okazało się, że jest nieprzytomny. Policjanci we współpracy z pracownikami lotniska wydostali mężczyznę z wnęki silnika, jednocześnie zabezpieczając miejsce zdarzenia. Natychmiastowo wezwano pogotowie ratunkowe, jednocześnie reanimując 30-latka.
Mimo intensywnych działań służb ratowniczych mężczyzna zmarł na miejscu – poinformowało CNN. W związku z incydentem zostało wszczęte dochodzenie. "Na chwilę obecną nie jest jasne, jakie obrażenia spowodowały śmierć mężczyzny" – podało lotnisko.
W rezultacie zaplanowana została sekcja zwłok, a także badanie toksykologiczne, które ma wykazać, czy mężczyzna był pod wpływem substancji odurzających. Z dotychczasowych ustaleń śledczych wynika, że 30-latek posiadał dokumenty podróżne uprawniające go do odlotu z lotniska w Salt Lake City.