Tragedia miała miejsce w gminie Barczewo obok Olsztyna. Na terenie jednej z posesji prowadzona była hodowla psów. 7-letnia dziewczynka była tam pod opieką koleżanki mamy. Pod jej nieuwagę, weszła na zamknięty wybieg i wypuściła na siebie stado, które ją zagryzło. Lokalna społeczność jest wstrząśnięta śmiercią dziewczynki.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Praktycznie nie ma ostatnio tygodnia, by nie pojawiła się informacja o pogryzieniu lub zagryzieniu przez psy (coś trzeba w końcu z tym zrobić, tzn. nie z samymi psami, ale np. właścicielami, którzy nie stosują odpowiednich zabezpieczeń, hodowcami agresywnych ras czy surowszymi karami, zezwoleniami, kontrolami, ale to już temat na inną dyskusję).
Historia z Barczewa przypomina tę na wspomnianym Podlasiu. W tamtym przypadku, gdy rodzice byli zajęci rozmową ze znajomymi, dziewczynka zakradła się do zagrody z psem i została przez niego zaatakowana.
Przeżyła, ale i tak mamy gorący apel do rodziców i opiekunów: zawsze miejcie oko na dzieci, zwłaszcza wtedy, gdy odwiedzacie znajomych z większymi psami trzymanymi w kojcach czy ogrodzonym terenie. Nigdy nie przewidzimy, jak zareagują na "intruza".
7-letnia dziewczynka wypuściła 11 psów. Została zagryziona na miejscu
Niestety najnowsza historia skończyła się tragicznie, ale miała podobny przebieg. 7-latka we wtorek (25 czerwca) odwiedzała znajomą hodowlę na terenie osady Bark. Mama zostawiła ją tam pod opieką koleżanki, która jest też właśnie właścicielką psów.
– Nie była to sytuacja, że weszła tutaj z ulicy – przekazał Wirtualnej Polsce mł. asp. Jacek Wilczewski z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.
Na posesji prowadzona była hodowla dwóch ras psów: dogów niemieckich oraz buldogów francuskich. Nie są to rasy agresywne, wręcz przeciwnie: są uznawane za przyjazne czy towarzyskie (a budowa ciała niewielkich buldogów raczej nie czyni ich specjalnie groźnymi, co innego dogi - to jedne z największów psów na świecie).
Nie wiadomo, jak były wychowane akurat czworonogi z tej hodowli, ale możemy założyć, że po prostu broniły swojego terytorium. – Wiadomo, jak psy idą w stadzie, to zachowują się inaczej niż wtedy, gdy są ze swoim opiekunem na spacerze. W stadzie to jest wataha, wystarczy, że jeden szarpnie, a drugi poprawia – zauważyła w "Fakcie" sąsiadka.
Kiedy "ciocia" nie patrzyła, dziewczynka zakradła się na zamknięty wybieg z psami, bo chciała się pewnie z nimi pobawić. Znała je, a one były z nią oswojone, bo wcześniej wybierała się tam na spacery z mamą.
"Wstępne ustalenia śledczych mówią, że dziewczynka weszła do kojca i wypuściła sześć dogów niemieckich oraz pięć buldogów francuskich" – podaje portal olsztyn.com.pl. Dalszy przebieg zdarzenia możemy sobie wyobrazić, choć lepiej tego nie robić.
Gmina Barczewo jest pogrążona w żałobie i nie może wyjść z szoku. "Na co dzień wszystko było dobrze"
"Mieszkańcy Barczewa i okolic są głęboko poruszeni tragicznym wydarzeniem. W mediach społecznościowych pojawiły się liczne wyrazy współczucia dla rodziny ofiary. Władze lokalne zapowiedziały przeprowadzenie kontroli w hodowlach zwierząt na terenie gminy, aby zapobiec podobnym tragediom w przyszłości" – podaje portal tko.pl.
Nie była to pseudohodowla. Internauci odnaleźli ją w sieci i firma była nawet nagradzana. Policja z prokuraturą zabezpieczyła dokumenty potwierdzające legalność hodowli oraz historię leczenia i szczepień psów.
–Na co dzień wszystko było dobrze. Hodowla jest zaopiekowana, psy są zadbane. To, co się stało, uważam za tragiczny, nieszczęśliwy wypadek– mówiła w rozmowie z "Faktem" okoliczna mieszkanka. O samej właścicielce też nikt nie powiedział złego zdania.
6 dogów niemieckich trafiło do schronisk, gdzie są poddawane kwarantannie. Na razie nie wiadomo, jaki los ich czeka. Podobnie, jak nie wiemy, czy i co grozi właścicielce hodowli.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.