Trzej polscy żołnierze zostali skuci w kajdanki za to, że oddali strzały ostrzegawcze na granicy z Białorusią. Inny zmarł po dźgnięciu nożem przez migranta. Wywołało to gorącą dyskusję o uprawnieniach osób stojących na straży Polski. – Jak bronić kraju, granicy, siebie, kiedy z każdego wystrzelonego naboju trzeba się wyspowiadać? – pyta jeden z żołnierzy, który tam stacjonował, w rozmowie z "Faktem".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na przełomie marca i kwietnia tego roku na granicy polsko-białoruskiej doszło do groźnego incydentu. Polscy żołnierze oddali strzały, próbując powstrzymać napór imigrantów na zaporę graniczną. Na początku w powietrze, a później także w ziemię.
Onet.pl podał, że funkcjonariusze Straży Granicznej poinformowali o całym zajściu Żandarmerię Wojskową, ta zaś zatrzymała trzech żołnierzy. Wkrótce potem dwóch z nich usłyszało zarzuty. Śledczy twierdzą, że zatrzymani żołnierze przekroczyli uprawnienia, oddając strzały ostrzegawcze i narazili bezpieczeństwo osób trzecich.
Wczoraj z kolei całą Polską wstrząsnęła śmierć żołnierza Mateusza. Został ciężko ranny 28 maja w okolicy Dubicz Cerkiewnych. Wraz z kolegami powstrzymywał szturm kilkudziesięciu cudzoziemców usiłujących sforsować zaporę na granicy z Białorusią. W stronę mundurowych leciały kamienie i konary drzew.
W pewnej chwili jeden z napastników dźgnął żołnierza w klatkę piersiową nożem przymocowanym do długiego kija. Przez ponad tydzień lekarze walczyli o życie młodego mężczyzny. Niestety nie udało się go uratować.
Kiedyś stacjonował na granicy, teraz jest wściekły. "To jest wstyd, hańba, obraza polskiego munduru. I to nie jest tylko moje zdanie, ale też kolegów"
Te wydarzenia sprawiły, że nie tylko zwykli obywatele są oburzeni brakiem wsparcia dla mundurowych ze strony polityków u władzy, ale sami żołnierze. Przede wszystkim oni. Są wściekli. Ich morale spada i mają żal, że muszą narażać się w obronie kraju, ale sami nie mogą się bronić, skoro nawet po oddaniu strzałów ostrzegawczych mają kłopoty.
– Żołnierze nie czują się bezpieczni? To mało powiedziane. Oni się czują wręcz zagrożeni podstawowym brakiem zrozumienia ich służby przez polityków zasiadających na najwyższych stanowiskach w MON – mówi rozmówca "Faktu", który nie podał swoich personaliów.
Jest wojskowym weteranem. Jakiś czas temu stacjonował na granicy polsko-białoruskiej. "Jak zaznacza, sytuacji ekstremalnie niebezpiecznych nie zawsze da się uniknąć. I opowiada historię, gdy musiał oddać strzał ostrzegawczy. Jeden. Teraz żałuje. Z całej sytuacji tłumaczył się przed dowódcami. Uruchomiono procedurę. Nie zrobiłby tego drugi raz" – relacjonuje dziennik.
Były żołnierz wytłumaczył też różnicę pomiędzy użyciem a oddaniem strzału ostrzegawczego w górę lub w ziemię. – Użyciem broni jest oddanie strzału w kierunku człowieka. Ja sam miałem użycie ponad 200 tzw. kontaktów [ogniowych - red.], a to jest diametralna różnica między oddaniem strzału na postrach a oddaniem strzału w kierunku osoby, którą się widzi w kolimatorze [przyrząd optyczny do celowania - red.] – mówi w "Fakcie".
Uważa, że ostatnie wydarzenia i to, że rządzący nie stanęli po stronie żołnierzy, powinny być pretekstem do dymisji szefa Żandarmerii Wojskowej, ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz jego wiceministrów. – To wyraźny znak dla żołnierzy. Mają się bać sięgania po broń nawet w obronie własnej – przyznaje na koniec.
Dodajmy, że dziś Donald Tusk poinformował media o zamiarzeodwołania zastępcy prokuratora generalnego ds. wojskowych Tomasza Janeczka. – To odwołanie wymaga zgody pana prezydenta, jeszcze dziś prześlę stosowne pismo – poinformował szef rządu. Andrzej Duda musi w tej sprawie wyrazić zgodę.
Tusk podkreślił, że "jest dla niego oczywiste, że wszystkie organy państwa powinny działać w taki sposób, aby dawać żołnierzom, Straży Granicznej i policji pełne poczucie wsparcia przez państwo".
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
To jest wstyd, hańba, obraza polskiego munduru. I to nie jest tylko moje zdanie, ale też kolegów z GROM, JWK [Jednostka Wojskowa Komandosów – red.] oraz innych jednostek liniowych. Dawno nie byłem tak wściekły i zniesmaczony. Dawno nie widziałem tak dogłębnie poruszonych kolegów, którzy jeszcze służą lub właśnie odeszli ze służby.