Niemcy obawiają się tego, że rosyjska armia może się rozrastać. Minister obrony Boris Pistorius powiedział, że Rosjanie produkują obecnie więcej broni, niż potrzebują do prowadzenia wojny w Ukrainie. Słowa te skomentował w rozmowie z portalem o2 były oficer polskiego wywiadu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Minister podkreślił, że wraz z rosyjskim wzrostem wydatków na broń "duża część lub część wyprodukowanej broni nie trafia już na front", tylko do magazynów. Jak powiedział, "Putin ma plany na kolejne wojny".
Eksperci zwracają uwagę, że rosyjska gospodarka nie jest tak kiepska, jak chciałoby to widzieć wiele osób obserwujących wojnę w Ukrainie. Wpływy do budżetu federalnego zwiększyły się w pierwszym kwartale 2024 roku w stosunku do ubiegłego o 53,5 punktu procentowego.
Rosyjskie zbrojenia. Czy jest powód do niepokoju?
Portal zapytał o rosyjskie zbrojenia analityka Ośrodka Studiów Wschodnich. Jakub Ber w rozmowie z serwisem uspokaja, że nie widać poprawy rosyjskich deficytów broni na froncie ukraińskim.
– Wprost przeciwnie: widać, że mają problemy z produkcją sprzętu, szczególnie ciężkiego, czołgów czy transporterów. Na polu walki pojawia się sprzęt coraz gorszej jakości – mówi.
Portal zapytał jeszcze byłego analityka Agencji Wywiadu, majora Roberta Chedę. Okazuje się, że ten ekspert ma inne zdanie. Powiedział, że Rosjanie nie tylko odbudowali swoje wojsko na potrzeby wojny. Mają też konsekwentnie uzupełniać swoje stany magazynowe.
– Bardzo głęboko sięgają do baz materiałowych, a ponieważ sprzęt się zużywa, to trzeba uzupełniać braki. Deklaracje, iż odkładają część sprzętu, mogą być prawdą i może to być sygnałem do agresji w przyszłości – dodaje rozmówca o2.
Uważa, że może być tak, iż na front trafia tylko stary sprzęt, a nadwyżki nowoczesnego mogą lądować w bazach materiałowych.
Zdaniem rozmówcy serwisu modernizowany sprzęt trafia do odtworzonych okręgów wojskowych: leningradzkiego i moskiewskiego, z którego miałoby nadejść ewentualne uderzenie na środkową Europę.
– Natknąłem się też na informację, że odbudowują magazyny żywności na Uralu. Mieli je od czasów sowieckich, rozbudowują je i to jest bardzo ciekawą informacją, wskazującą na kompleksowe planowanie. Sowieci gromadzili żywność na wypadek ataków jądrowych. W tych magazynach zalegały im wtedy całe tony masła, mrożonego mięsa i worki pszenicy, które odtwarzają na bieżąco, jeśli chodzi o przydatność do spożycia. Te magazyny nie tylko zostały wyremontowane i rozbudowane, ale także są uzupełniane – stwierdza.