Absurdalna historia z pętli autobusowej w Warszawie. Kierowca odpoczywał na przerwie przy zamkniętych drzwiach pojazdu. Chciała się do niego dostać pasażerka. Gdy kierowca odmawia, bo nie ma takiego obowiązku, kobieta go wyzywa i poucza w wulgarny sposób.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jeśli regularnie jeździmy komunikacją miejską, to nieraz na własnej skórze doświadczyliśmy podobnej sytuacji: kierowca staje na przystanku np. na pętli i czeka przy zamkniętych drzwiach. Nie da się wtedy wejść do środka, ale obok jest przystanek, więc jak bolą nogi, to można sobie tam odsapnąć.
Większość osób zdaje sobie z tego sprawę, że właśnie zakończył trasę, ma przerwę i za chwilę ruszy dalej. Wystarczy moment wytrzymać i będziemy mogli wsiąść do pojazdu. Najwidoczniej nie wszyscy o tym wiedzą. Czy to im daje jednak prawo do wyzywania kierowcy?
Awantura na pętli autobusowej w Warszawie Kierowca miał przerwę, więc nie wpuścił kobiety do autobusu
Na początku filmiku nagranego przez kierowcę z Warszawy mamy kontekst. "Autobus stoi na przystanku technicznym. Za pojazdem jest przystanek dla wysiadających a przed nim, po lewej przystanek dla wsiadających, na który to podjeżdża brygada jadąca kursem wydłużonym. Czasami mija autobus stojący już na krańcu" – czytamy.
Wtem pojawia się kobieta, która podchodzi do drzwi obok kierowcy i puka w nie. Domaga się wpuszczenia do środka. "Nie obsługuję pasażerów, jak mam przerwę" – powiadomił ją kierowca. Dodał, że otworzy autobus na minutę przed odjazdem.
I wtedy się zaczęło. – Zaraz pan tego pożałuje. Ja mam prawo wejść do autobusu, proszę pana. Proszę mnie wpuścić – nalegała pasażerka. Przypomniał jej, że otworzy, ale "na minutę przed odjazdem". – Jest pan chamem. Bezczelnym, k*rwa, jest pan chamem – stwierdziła wkurzona kobieta, powiedziała, że zadzwoni na... Straż Miejską i zaczęła robić mu zdjęcia.
Po chwili kierowca dotrzymał obietnicy i otworzył drzwi, bo skończył tę jakże relaksującą przerwę. Warszawianka weszła do środka i od razu podeszła do kabiny, by mu pogrozić. –Ja pana uprzedzam, że będzie miał pan po prostu przesrane. Od razu pana uprzedzam. Tak się nie zachowuje kierowca autobusu. Ma pan obowiązek wpuszczać ludzi do autobusu – pouczyła.
Ostra reakcja internautów na filmik kierowcy autobusy. "Agresywna księżniczka rozstawia wszystkich po kątach"
Internauci jak jeden mąż stanęli po stronie kierowcy i przyznali mu rację. Zauważyli, że nie tylko nie miał obowiązku wpuścić jej do autobusu, ale wręcz nie mógł, bo zabrania tego regulamin.
Agresywna księżniczka rozstawia wszystkich po kątach, bo zna swoje wymyślone prawa.
Kierowca miał przerwę? Jak on mógł? Kapitan samolotu miałby prawo taką osobę usunąć z pokładu.
Z taką to lepiej w ogóle nie dyskutować. Szkoda energii.
Widać, że kierowca z dużym doświadczeniem, uodporniony na takie zachowania. To zawód dla silnych psychiczne ludzi
Przecież kierowca nie stał na przystanku dla wsiadających. Więc racja jest po stronie kierowcy.
Uwielbiam te pasażerskie urojenia. Zawsze wiedzą lepiej jakie obowiązki ma kierowca. Czy ja dobrze słyszę? Pańcia będzie dzwonić na Straż miejską? Chłopie ciesz się, że nie po CIA, koło gospodyń wiejskich i zespół pieśni i tańca Mazowsze. Wtedy to by było przesrane.
Za samo grożenie, że "...zaraz pan tego pożałuje..." już bym nie wpuścił do autobusu, nie wiadomo, jakie zamiary ma ta pani oraz obowiązkowy telefon na policję.
Ja też jeździłem na liniowce i też bym jej nie wpuścił. Kierowca nie stał na przystanku tylko na zatoczce, a według regulaminów kierowca nie może zabierać, ani wysadzać pasażerów poza przystankami. Wiec paniusia może mu naskoczyć. Facet ma przerwę, którą chce spędzić w ciszy i samemu. Jeszcze bezczelna pinda miała całą wiatę przystankową wolną...
I ten ostatni komentarz jest prawdziwy. Jest o tym mowa w 5. punkcie zakresu obowiązków prowadzących pojazdy warszawskiego ZTM.
"Zabronione jest zatrzymanie pojazdu poza przystankami wyznaczonymi na trasie przejazdu oraz umożliwienie wysiadania z pojazdu i wsiadania pasażerom do pojazdu" – czytamy.
Są sytuacje nadzwyczajne i wyjątki jak np. zagrożenie życia, zdrowia czy bezpieczeństwa, ale w tym wypadku jedyną zagrożoną osobą był... sam kierowca.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.