O tej sytuacji było głośno w "prawilnej" części polskiego internetu. Pojawiła się bowiem narracja, że Andrzej Duda ruszył na ratunek Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi, ale "nieprzypadkowo" miał pojawić się autobus, który zablokował drogę. Po wyjaśnieniach warszawskiego Ratusza pojawiło się nagranie, które wiele wyjaśnia. Może nawet wszystko.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Gdy policja zatrzymała posłów Kamińskiego i Wąsika, Andrzeja Dudy nie było w Pałacu Prezydenckim. Chciał do niego wrócić, ale pojawiła się informacja, że drogę zablokował głowie państwa autobus. Czy jednak na pewno możemy w tym przypadku mówić o spisku autobusowym?
To zdawała się sugerować prezydencka minister. Grażyna Ignaczak-Bandych na antenie TV Republikapowiedziała o autobusie, który miał uniemożliwić Dudzie uratowanie polityków Prawa i Sprawiedliwości.
A jaka była prawda? Jak dowiedział się reporter Radia Zet Mariusz Gierszewski, wyjazd kolumny prezydenckiej z Belwederu zajął nieco ponad dwie minuty.
W mediach społecznościowych można też zobaczyć nagranie. Widzimy na nim pierwszy samochód z kolumny prezydenckiej, do którego po chwili wsiada kierowca. Kilka sekund później dołączają do niego dwa kolejne pojazdy. Kolumna rusza chodnikiem, włącza się do ruchu i odjeżdża.
Trzaskowski o "spisku autobusowym"
Głos ws. rzekomego spisku autobusowego zabrał też prezydent Warszawy. Rafał Trzaskowski opublikował wymowny komunikat. "Komunikacja miejska w Warszawie. Zawsze do usług! P.S. Spisek autobusowy? Naprawdę?" – napisał.
Wiceszef Platformy Obywatelskiej opublikował także wyniki badań, z których wynika, że 89 proc. warszawiaków ocenia stołeczną komunikację bardzo dobrze lub dobrze. 93 proc. warszawiaków zaś ocenia dobrze lub bardzo dobrze inwestycje miejskie w rozwój komunikacji.