Wyobrażacie sobie tramwaj, który zamiast przejechać człowieka, otuli go poduszką i wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie? To nie bajka opowiadana przez motorniczych. Mniej więcej takie rozwiązanie jest już testowane na torowiskach. Nie wszyscy jednak podchodzą do tego tak optymistycznie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ciągle słyszymy o wypadkach pod kołami tramwajów (o samochodowych nie wspominając, ale to już temat na oddziely artykuł). Parę dni temu w TopNewsach pisaliśmy o 15-latce, która została popchnięta na tory przez kolegę. Zginęła.
Nie wszystkich da się uratować, ale część skutki takich zdarzeń na pewno można jakoś zminimalizować. Jak? Odpowiedź na to pytanie możliwe, że została znaleziona w Szwajcarii. Publiczna Komunikacja Miejska w Zurychu opracowała rewolucyjny system bezpieczeństwa.
Wymyślono system, który może uratować życie. Na filmie widać, jak działa tramwaj z zewnętrzną... poduszką powietrzną
Na filmiku demonstracyjnym widzimy tramwaj, który jedzie (dość wolno, ale np. na przystankach tramwaje nie pędzą) wprost na stojącego na torowisku człowieka. System wykrywa potencjalną kolizję i w porę wypuszcza z przodu wielką poduchę, która działa trochę jak połączenie samochodowej poduszki powietrznej i spychacza.
Siła uderzenia w "pieszego" zostaje w pewnym stopniu zmniejszona, a on sam upada na tory. Nie jest to idealne rozwiązanie i wymaga udoskonalenia, ale przede wszystkim uniemożliwia "wsunięcie się" ofiary pod tramwaj. Nie da się ukryć, że ludzie zwykle nie giną w takim przypadku od samego potrącenia, ale właśnie przez to, że zostają przejechani przez bezlitosne koła pojazdu.
Nie wszyscy internauci w komentarzach są zachwyceni pomysłem. "Delikwent rąbnie głową w szyny, ale przeżyje. Potem wstanie i pobiegnie śmiejąc się. I tak będzie biegał i śmiał się przez resztę życia", "U nas to by cały czas musiał jechać z tą kurtyną przy tym co ludzie wyprawiają", "Bardziej chyba chroni tramwaj niż człowieka" – pisza ludzie w komterzaach. Niektórzy pokusili się o dłuższe analizy:
"Ciekawe, kiedy inżynierowie dojdą do systemu takiego super zaawansowanego i naprawdę przyszłościowego nazywającego się: przed wejściem na drogę rozejrzyj się i nie wp***alaj się pod pojazd, szynowy czy nie".
"Dlaczego uczy się dzieci odpowiedzialności? Żeby poradziły sobie w życiu, a my zamiast uczyć ludzi, aby uważali na drodze, próbujemy zmniejszyć skutki uderzenia przez pojazd. Idąc tym tokiem myślenia nigdy społeczeństwo nie będzie odpowiedzialne za swoje życie".
"Tramwaje zazwyczaj mają większą prędkość. Poza tym, taki przechodzień zostanie przepchnięty po torowisku przez kilkadziesiąt metrów. Zdaje się, że były takie pomysły w autach osobowych, ale z jakiegoś powodu się nie sprawdziło".
Jak widać, nie każda poprawa bezpieczeństwa spotyka się z pozytywnym oddźwiękiem. Pamiętajmy, że pod tramwaj można wpaść nie tylko przez własną nieuwagę, a po drugie: jadący pojazd szynowy nie zatrzyma się w miejscu, nawet jeśli motorniczy w porę naciśnie hamulec (obie te rzeczy równocześnie miały miejsce właśnie w Bydgoszczy).
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.