Dzieci jeżdżące w kaskach na rowerze to dość powszechny widok. Im człowiek starszy, tym rzadziej z tego korzysta, bo np. fryz się popsuje. Ten wypadek kolarza dobitnie pokazuje, dlaczego to błąd. Nigdy bowiem nie wiemy, czy akurat nie trafimy na stojącą latarnię. "Boli od samego patrzenia" – komentują internauci.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kasków rowerzyści nie noszą z różnych względów. Poza wspomnianym popsuciem fryzury nie osiągają (w większości) takich prędkości jak kolaże i czasem jadą gdzieś tylko przez chwilę. Wypadki jednak chodzą (jeżdżą) po ludziach niestety w dowolnym momencie.
Kask uratował kolażowi życie. Ten filmik z zawodów to przestroga dla każdego
Na poniższym filmiku z wyścigu Chris Harper owszem, gnał, jak na sportowca przystało, ale wybił się tylnym kołem na studzience, a potem przednim wjechał w inną. I wpadł w poślizg (dobrze to widać na powtórce w zwolnionym tempie później). To była główna przyczyna wypadku. Takie przeszkody, ale i krzywe chodniki, kamienie czy rozbite szkło to jednak codzienność każdego rowerzysty.
Po tym jak stracił panowanie nad rowerem, przewrócił się i parę metrów sunął po asfalcie. Na koniec uderzył głową centralnie w latarnię (ten, kto projektował trasę, też miał chyba jakiś uraz głowy). Na szczęście miał kask i to go prawdopodobnie uratowało. W innym razie, przy takiej prędkości, raczej nie byłoby co zbierać.
"Jeśli jeździsz 40-50 km/h i szybciej, to tak, kask jest wtedy wskazany", "Jechał za szybko. Mam nadzieję, że udało mi się wytłumaczyć przyczynę niepowodzenia", "Wszyscy kolarze, którzy zginęli mieli kaski". Albo masz szczęście albo nie" – trywializują wypadek internauci.
"Poczytaj może troszkę, choćby o wypadku Andrieja Kiwilewa, po którym wprowadzono obowiązek jazdy w kaskach" – odpowiedziało na ostatni komentarz Eurosport Polska, które wrzuciło wideo.
"Coś dla śmieszków nabijających się z 'okulary na paski!'. Mam nadzieje, że nie odniósł dużych obrażeń", "Boli od samego patrzenia", "Bardzo źle to wyglądało", "Też zjeżdżałem bez kasku z drogi poniżej kolejki gondolowej. Wpadłem w poślizg na piasku i uderzyłem w krawężnik. Było to ponad 10 lat temu. Efekt? Guz w głowie i ataki padaczki. Ale i tak kocham rower i single w Górach Izerskich" – piszą inni internauci.
Co czwarta osoba ranna w wypadku dostaje urazu głowy. Kask może nam uratować życie
Piesi, rowerzyści, a także motocykliści (ale oni jednak niemal zawsze noszą kaski, bo też i szybciej jeżdżą oraz bezpośrednio uczestniczą w ruchu ulicznym), są w wypadkach drogowych szczególnie narażeni na urazy głowy. Stanowią połowę ofiar śmiertelnych i 55 procent ciężko rannych.
Z bazy danych Unii Europejskiej (EU Injury Database - stan na 2015 rok) wynika, że około 25 procent rannych w wypadkach drogowych doznaje urazów głowy, czyli 4 tysiące osób rocznie.
– Dobry kask pochłania 35–70 procent energii kinetycznej urazu i o tyle również może się zmniejszać rozległość ewentualnych obrażeń mózgu – mówił portalowi Prawo.pl neurochirurg Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, profesor Stanisław Kwiatkowski.
Wiadomo, że kask nie zawsze spowoduje, że wyjdziemy z kraksy bez szwanku, ale jeśli mamy do wyboru ryzyku pękniętej czaszki i fajny wygląd na dwóch kółkach, to chyba lepiej wybrać to pierwsze.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.