Z mięsem z marketów jest jak ze słynnym pudełkiem czekoladek, o którym opowiadał Forrest Gump: nigdy nie wiadomo, na co trafimy. Klienta kupiła opakowanie ze schabem wędzonym w Biedronce, które po czasie się wybrzuszyło. I to przed terminem. Dlaczego tak się czasem dzieje i czy takie mięso nadaje się potem do zjedzenia?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jedzenie w dyskontach jest zwykle tańsze niż zwykłych sklepach, ale niesie ze sobą pewne ryzyko. Jakiś czas temu pisaliśmy o wołkach zbożowych, które zadomowiły się w opakowaniach ryżu i mąki. Tym razem mowa o mięsie - również z Biedronki, ale problem nie dotyczy tylko tej sieci dyskontów.
Sprawę "spuchniętego mięsa" opisuje portal o2.pl. Do redakcji zgłosiła się czytelniczka, które pokazała zdjęcie wybrzuszonego opakowania schabu wędzonego na wiśniowo, czyli wcale nie takiego najtańszego mięsiwa. Kupiła 18 kwietnia (pokazała też paragon) w Biedronce trzy takie opakowania, bo były w promocji.
Wybrzuszone opakowanie z mięsem. Dlaczego spuchło i czy można je zjeść?
Schaby miały termin do dziś, czyli 2 maja, ale jedno z opakowań spuchło już parę dni temu (27 kwietnia). Kobieta zapewniła, że wszystkie trzymała w lodówce. Udało jej się bez problemu zwrócić towar w Biedronce, choć "pracownice były zdziwione i patrzyły z niedowierzaniem na datę rachunku", ale i tak była zbulwersowana samym faktem, że coś z nim było nie tak.
Co się stało z mięsem? Zalęgły się w nim beztlenowe bakterie. Schab został zabrudzony przy produkcji lub źle przechowywany (to bardziej prawdopodobne patrząc na to, co się nieraz dzieje w alejkach marketów) i to spowodowało ich nagromadzenie, ale nie tylko dlatego nie nadaje się do spożycia.
– Wędlina zawiera azotyn sodu, czyli rakotwórczą substancję. Takie mięso jest niejadalne, nawet jeśli nie ma bąbelkowania. Opakowanie spuchło, bo zagnieździły się bakterie, a one wytwarzają gazy i to może być powodem zatrucia pokarmowego – mówił w rozmowie z O2.pl doktor Leszek Krześniak.
Lekarz apeluje, by czytać skład produktu przed zakupem i unikać pożywienia, które ma w sobie ten szkodliwy konserwant. Nie powinniśmy się sugerować jedynie datą ważności, ale i wyglądem (może być np. sine jak na zdjęciu wyżej) i zapachem. W ostateczności możemy też poprosić o pomoc... psa lub kota. Jeśli powącha i będzie grymasił, to lepiej i my tego nie jedzmy.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.