O sprawie tego małżeństwa z Warszawy było w zeszłym roku głośno w całej Polsce. Aneta i Adam wyszli z domu i nie wrócili. Zostawili swoim nastoletnim synom kartkę, na której napisali: "Chłopcy, jesteście dzielni. Poradzicie sobie w życiu. Jesteśmy z was dumni". Małżeństwo zostało złapane i przesłuchane, ale dalej nie zostało ukarane. Dlaczego?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
44-letnia Aneta i 49-letni Adam J. wyszli z domu na Mokotowie w nocy z 20 na 21 maja zeszłego roku. Małżeństwo widziano potem w Tatrach, na Słowacji, w Czechach. Tylko na terenie Polski w akcję poszukiwania ich była zaangażowana policja z Warszawy, Zakopanego, TOPR.
Małżeństwo z Mokotowa uciekło z domu, zostawiając list dla swoich synów. Znaleziono ich po miesiącu
Ich zdjęcia były dosłownie wszędzie, a media i spora część z nas śledziła sprawę uciekinierów każdego dnia. Najpierw namierzono ich schronisku w Murowańcu, potem w pensjonacie w słowackiej wsi Zdiar i dopiero 21 czerwca, czyli po miesiącu poszukiwań, policja poinformowała, że małżeństwo zostało odnalezione w czeskiej Pradze.
Już wtedy pojawił się problem, bo nie byli "formalnie stroną żadnego postępowania" i dlatego też nie wystawiono za nimi listu gończego. Złożyli wyjaśnienia na policji, ale nie zostali zatrzymani.
Nie wrócili też do domu, choć deklarowali chęć ponownego zobaczenia się z synami. Jeden miał wtedy 14 lat, a drugi 17. Z punktu prawnego trudno im było postawić też zarzuty, pomimo tego, że młodsze dziecko nie miało 15 lat.
– To nie są małe dzieci, jeżeli obaj są sprawni fizycznie i intelektualnie, to nie ma powodów, aby stwierdzić, że zniknięcie rodziców naraziło ich na utratę życia lub zdrowia. Szczególnie że od początku mieli wsparcie dalszej rodziny i znajomych – wyjaśniał w sierpniu "Faktowi" mec. Piotr Chmielewski.
Małżeństwo z Mokotowa znów jest poszukiwane. Mają postawiony zarzut porzucenia małoletniego syna
Prokuratora jednak znalazła i na to sposób. W grudniu zeszłego roku małżeństwo z Mokotowa zaocznie usłyszało zarzut porzucenia małoletniego syna. Jednak nie zostali nawet przesłuchani, a co dopiero ukarani. Dlaczego? Wydają się być mistrzami w ukrywaniu się.
Od grudnia zeszłego są znów poszukiwani i nikt nie ma pojęcia, gdzie teraz są. – Postępowanie pozostaje zawieszone z uwagi na nieustalone miejsce pobytu podejrzanych – poinformował portal TVN Warszawa Szymon Banna, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Na początku marca "Fakt" podawał, że para wciąż nie nawiązała kontaktu ze swoimi dziećmi, a sąd odebrał im prawa rodzicielskie do młodszego syna – Adama. Starszy syn Mateusz jest już pełnoletni. Chłopcy są pod opieką ciotki.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.