Internet żyje sprawą perfidnego wykorzystania popularnych gum do życia w bardzo złych celach. Użytkowniczka serwisu X opisała historię, która przytrafiła się jej się na jednym z koncertów: dostała Mamby od przypadkowych osób, ale na szczęście nie zjadła ich od razu. Po powrocie do domu zauważyła na nich dziwne nakłucia. Możemy tylko domyślać się, po co ktoś to zrobił.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Każdy z nas wiele razy słyszał, by nie brać słodyczy od nieznajomych. Ostrzeżenie ma blisko 150 lat i wiąże się z pierwszym w historii USA porwaniem dziecka dla okupu. Okazuje się, że ta porada nie jest tylko powtarzanym od pokoleń sloganem niemającym odbicia w rzeczywistości, ale może się przydać również w dorosłym życiu.
Każdy z nas również wiele razy słyszał, by nie pić drinków od nieznajomych na imprezach, ponieważ może być w nich tzw. pigułka gwałtu – to również nie jest miejska legenda. Przestępcy seksualni chwytają się różnych sposobów, by dopaść swoje ofiary. Potrafią być w tym niezwykle kreatywni.
Dostała Mamby od nieznajomych na koncercie. Były czymś nafaszerowane?
Kto bowiem się spodziewał, że coś tak niewinnego, jak dobrze wszystkim nam znana guma owocowa, może być również wykorzystana jako "nośnik" nielegalnych substancji? Na wstępie warto podkreślić, że nie mamy stuprocentowej pewności, że tak było w omawianym przypadku, ale nie da się tego w zupełności wykluczyć.
Internautka o nicku "ori. 494" dodała zdjęcia dwóch gum z ewidentnymi nakłuciami na papierku - i to w tym samym miejscu. To nie mógł być przypadek. W krótkim poście napisała, że dostała je od przypadkowych osób na koncercie, potem wrzuciła do torebki i dopiero później, przy robieniu porządków, sobie o nich przypomniała.
Jeszcze przed wyrzuceniem ich do kosza, przekroiła je na pół. Na jednej Mambie wyraźnie widać ślad, który przypomina ten od nakłucia igłą. Internautka przyznała, że gumy do tego sprawiały wrażenie "napompowanych". Czy ktoś w nie coś wstrzyknął? Tego niestety już się nie dowiemy.
Internauci w komentarzach żałują, że nie zaniosła gum do analizy lub na policję, a także tego, że nie zrobiła zdjęć osobom, które dały jej podejrzane słodyczy. Trudno ją za to winić, bo kto myśli o takich rzeczach w takich chwilach.
Czy jednak coś by to mogło dać? Prawnik Marcin Kuszewski z popularnego na TikToku profilu "Prawo Marcina" nagrał filmik o tej sprawie. Wyjaśnia w nim, czy osobom, które nafaszerowałyby Mamby, mogłoby coś grozić. O ile rzecz jasna zostałyby w ogóle złapane.
"Możemy podejrzewać, że zostały tam wstrzyknięte jakieś substancje. Jeżeli nawet tak, to w sytuacji, gdzie do niczego nie doszło, trudno byłoby komuś udowodnić to, że usiłował popełnić przestępstwo zgwałcenia. Jednak jeżeli to była sławna tabletka, to samo podanie takich substancji, w Polsce jest przestępstwem" – tłumaczył prawnik.
Internauci dzielą się swoimi przykrymi historiami. "Po jakiejś godzince odcięło nas kompletnie"
Post z przestrogą dotarł już do niemal 2 milionów osób. Internauci są wdzięczni za jej wpis. Niektórzy nie wiedzieli, że takie akcje faktycznie mają miejsce. "Czyli jednak nieznajomi, którzy rozdają narkotyki i słodycze i przed którymi ostrzegali nas rodzice, istnieją", "Dobrze, że to nagłaśniasz, takie rzeczy dzieją się częściej, niż nam się wydaje" – piszą.
Są jednak i tacy, którzy uważają, że to fejk lub ludzie są przewrażliwieni. "Imo ktoś to nabił na wykałaczkę, jak wsadzał do jakiegoś bukietu czy coś, bo jakby chciał ci coś tam wpi***ć to żaden problem lekko odchylić papierek i strzykawką coś wstrzyknąć, a nikt by ci nie wpychał czegoś do środka wykałaczką, wiedząc, że się pewnie więcej nie spotkacie" – stwierdził internauta.
Takie myślenie to błąd, bo takie osoby mogą potem z ukrycia obserwować swoje ofiary, by zaatakować, gdy straci przytomność. Inne komentarze świadczą o tym, że takie sytuacje naprawdę mają miejsce.
"Ja się kiedyś z kumplem dałem namówić na piwko od nieznajomego kolegi. Po jakiejś godzince odcięło nas kompletnie. Dobrze, że byliśmy w grupie i nasze kobiety nas ogarnęły, choć łatwo nie było. Od tego czasu też nigdy już nic od nikogo", "Ja na Open'erze wzięłam lizaka od kogoś (byłam pijana i nie pomyślałam nawet, że może być z nim coś nie tak), a potem nie pamiętałam x godzin" – wspominają internauci.
Warto więc wbić sobie na zawsze do głowy, by nigdy, przenigdy nie jeść i nie pić niczego od "życzliwych" nieznajomych na imprezach, a także pilnować własnych napoi, bo ktoś może nam coś dorzucić, gdy akurat nie patrzymy. Tyczy się to nie tylko kobiet.
"Nawet niepozorne rzeczy mogą być niebezpieczne + jeśli bierzecie z grzeczności lub dla świętego spokoju, to po prostu to wyrzućcie, bo zdrowie nie jest tego warte nawet jest wydaje się być ok" – ostrzega autorka viralowego postu.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.