W ostatnich latach mamy wysyp egzotycznych imion, których do tej w Polsce nie było. Rodzice chcą w ten sposób podkreślić np. wyjątkowość swoich pociech. Rada Języka Polskiego jest czasem proszona o opinię, bo urzędnicy nie mają pojęcia, czy zaproponowane imię w ogóle może być zarejestrowane. W zeszłym roku mieli kolejną zagwozdkę, ale tym razem dali zielone światło.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W zeszłym roku najpopularniejszym imieniem żeńskim nadawanym noworodkom była Zofia. Zaraz za nią byłą Zuzanna, a także Laura. W przypadków chłopców, najwięcej na porodówkach było Nikodemów, którzy zdetronizowali Antonich. Na trzecim miejscu był Jan, a pełne listy TOP 10 znajdziecie w artykule Mamadu.
Jak widać, w statystykach królowały tradycyjne imiona, ale rodzice nadawali dzieciom też te zagraniczne. "Imię Mia otrzymało w 2023 roku 1232 dziewczynek, a Natan 1065 chłopców. Rośnie też konkurencja dla Zofii, 393 dziewczynki nazwano obcojęzyczną formą tego imienia - Sofia" – zauważyło Mamadu.
Lain z Grudziądza. To właśnie tam po raz pierwszy chciano nadać to imię
Było też imię, które w urzędzie stanu cywilnego, padło pierwszy raz: Lain. Występuje w 32 krajach, ale w Polsce do tej pory było niespotykane. Możliwe, że wkrótce stanie się tak modne jak Brajan, Dżesika czy pozycje z topki najpopularniejszych imion.
Kierowniczka Urzędu Stanu Cywilnego w Grudziądzu zwróciła się w maju do Rady Języka Polskiego o opinię, czy może zarejestrować takie imię dla chłopca. Pewnie miała wątpliwości, bo najbardziej znana Lain to dziewczyna - główna bohaterka kultowego anime "Serial Experiments Lain".
W imieniu rady odniósł się do tego prof. Mariusz Rutkowski. "Nie ma przeciwwskazań do stosowania formy Lain w funkcji imienia męskiego, chociaż nie występuje ona w polskiej tradycji imienniczej w tej funkcji" – przyznał ekspert. Zaznaczył też, że to była tylko jego opinia, a od urzędników zależy, czy przyklepią taką propozycją.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.