Proboszcz zostawił po sobie list i nagle zniknął. Parafianie o niczym innym teraz nie gadają
Serwis moje-gniezno.pl napisał, że ks. Paweł Gronowski nie jest już proboszczem w Zdziechowie. Jego obowiązki przejął ks. Dariusz Larus, który odczytał list w czasie wczorajszej mszy (6 października). Nie było w nim żadnych konkretów: duchowny poinformował tylko, że zdecydował się zakończyć posługę kapłańską i przestał być księdzem.
Proboszcz spod Gniezna zrzucił sutannę. Nieoficjalne: ma dwójkę dzieci
"W liście duchowny nie podał szczegółowych powodów swojej rezygnacji, jednak nasze nieoficjalne ustalenia sugerują, że ks. Gronowski jest ojcem dwójki dzieci. Jeśli te informacje okażą się prawdziwe, może to wyjaśniać jego decyzję, choć dla wielu wiernych pozostaje to ogromnym zaskoczeniem" – czytamy w artykule.
A pod nim w komentarzach, mieszkańcy są zawiedzeni, że nie pożegnał się osobiście i tak długo zwlekał z rezygnacją. Część osób stanęło też w obronie eks-księdza, a część postanowiło pożartować z sytuacji.
- Nie oceniaj, módl się o prawdę i sprawiedliwość. Jeśli Bóg będzie na pierwszym miejscu, wszystko będzie na właściwym miejscu.
- W mojej parafii proboszcz ma d**ę starszą od siebie, przynajmniej nie zrobi potomka.
- A to ciekawe. W małżeństwach coraz trudniej o dzieci, a w celibacie...
- Czy ktoś organizuje zbiórkę kwiatów i prezentów?
- Dino koło kościoła pokonało księdza.
- Mnie zastanawia czy to była jego decyzja, czy coś takiego zrobił, że został do niej zmuszony. Mimo wszystko brak mu jaj, bo powinien parafiom, którzy przez tyle lat go utrzymywali, przekazać decyzję osobiście i się pożegnać. Pozostaje niesmak. Poradzi sobie to pewne. Kasa na bank odłożona, a głupi nie jest. Tylko jednak brak było mu odwagi i zwykłej przyzwoitości, aby decyzję przekazać osobiście.
- Myślę, że to dojrzała decyzją lepsze to niż zgrywanie świętoszka.
- Przecież zgrywał świętoszka przez lata, udzielając świętokradczych komunii, spowiedzi, chrztów.
- Nie dziwi nic… Nie on jeden prowadzi podwójne życie… Pod latarnią najciemniej…
- Zawsze prześmiewczy, wszystkowiedzący, a tu proszę. Nawet brak godności, aby spojrzeć parafianom w oczy.
Jedni księża dla ukochanej odchodzą z Kościoła, a drudzy... lepiej je ukrywają.
Sytuacja może i jest szokująca, ale nie nadzwyczajna. Nie od dziś wiadomo, że sporo księży ma dzieci, a sama idea celibatu jest przedmiotem niekończących się dyskusji. Duchownych w naszym kraju jest coraz mniej m.in. z tego powodu. Były ksiądz ujawnił, że niektórzy księża dla miłości odchodzą z Kościoła, a inni po prostu lepiej ukrywają swoje partnerki.
"Część proboszczów żyje z kobietami, które pełnią role księgowych, kucharek, sprzątaczek. Jeśli relacja jest ukryta, nikt się z nią nie obnosi, nie ma reakcji biskupa. Dopiero kiedy ksiądz postanawia stanąć w prawdzie albo wycieka jakieś nagranie, następuje błyskawiczna reakcja kurii" – opowiedział Marcin Adamiec, autor książki "Odnaleziony ksiądz".
Podkreślił również, jak duża jest skala odejść ze stanu duchownego. Stwierdził, że przez 17 lat liczba święceń zwiększyła się w Polsce nieznacznie, zaś odejść – wzrosła aż dwukrotnie.