Papież powiedział, co myśli o tych, co nie pomagają uchodźcom. Nigdy nie użył tak mocnych słów
Uchodźcy z Afryki i Bliskiego Wschodu napływają do Europy stale od 2009 roku. Jedną z dróg, którą próbują się przedostać na Stary Kontynent, jest Morze Śródziemne, które z czasem zaczęto nazywać "cmentarzyskiem nielegalnych emigrantów".
Wszystko przez to, że wielu z nich nie przeżywa podróży, płynąc na prowizorycznych łodziach czy pontonach. Jest to w dużej mierze konsekwencja działań grup przemytniczych. Nie zważając na bezpieczeństwo emigrantów, wysyła się ich na niemalże pewną śmierć u wrót Europy.
Europejczycy nie zawsze wystarczająco skutecznie ratują te osoby i przez lata dochodziło do zaniedbań straży przybrzeżnej Włoch czy Grecji. Wiadomo, że przyjęcie emigrantów (szczególnie w takiej liczbie), to ogromny problem dla kraju. Szacuje się, że tylko od 2014 r. na Morzu Śródziemnym zaginęło 30 tysięcy osób.
Papież Franciszek mocno o nieudzielaniu pomocy uchodźcom na Morzu Śródziemnym. "Grzech ciężki"
– Są tacy, którzy systematycznie i za wszelką cenę starają się odrzucić migrantów. A to, jeśli jest robione z pełną świadomością i odpowiedzialnością, jest grzechem ciężkim – powiedział cytowany przez "Reutersa" papież Franciszek.
Dziennikarze zauważają, że papież przez całą swój pontyfikat odnosiły się do kryzysu migracyjnego, ale nigdy wcześniej nie używał tak mocnych słów i kościelnej terminologii. Treść audiencji mogła mieć bezpośredni związek z niedawnymi wydarzeniami we Włoszech.
W poniedziałek statek ratunkowy obsługiwany przez organizację "Lekarze bez Granic" został zatrzymany w porcie na 60 dni. Włoskie służby argumentowały to tym, że statek nie przekazywał precyzyjnych informacji dotyczących przeprowadzanych akcji ratunkowych. Organizacja w oświadczeniu odpowiedziała, że została ukarana za wypełnianie swojego obowiązku ratowania ludzkiego życia.
Papież Franciszek zaapelował też o poszerzenie dróg dostępu dla uchodźców, a także o "globalne zarządzanie migracją oparte na sprawiedliwości, braterstwie i solidarności". Stwierdził, że kryzys nie zostanie zażegnany poprzez "militaryzację granic".