Ksiądz zignorował ostatnią wolę zmarłego. Rodzina w szoku

Agnieszka Miastowska
23 sierpnia 2024, 11:33 • 1 minuta czytania
Pan Arkadiusz ze wsi Bobowa od lat zmagał się z nowotworem. Nie porzucił Boga i był w tym wspierany przez jednego księdza ze swojej parafii. Mężczyzna przed śmiercią miał jedno życzenie – by jego pogrzeb odprawił właśnie ten duchowny. Rodzina była zdruzgotana, gdy okazało się, że proboszcz się na to nie zgodził. Zignorował prośby rodziny i ostatnią wolę zmarłego. "Tak się nie zachowuje kapłan, człowiek, który ma serce i wierzy w Boga" – mówią bliscy zmarłego.
Zmarły miał jedną prośbę do księdza. Proboszcz się nie zgodził Fot. 123 rf/zdjęcie seryjne
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Duchowny zignorował ostatnią wolę zmarłego

O sprawie pogrzebu pana Arkadiusza z Bobowej donosi "Fakt". Rodzina mężczyzny mówi o poniżeniu i kompletnym braku szacunku ze strony księży. Spodziewali się, że akurat duchowni powinni rozumieć, jak ważną kwestią dla osób wierzących jest spełnienie ostatniej woli zmarłego.


Przypomnijmy, że mężczyzna zmarł 10 sierpnia 2024 r. Przez ostatni rok życia walczył z nowotworem. Jak w rozmowie z "Faktem" przekazała matka zmarłego Arkadiusza, mimo choroby nie zwątpił w Boga. W ostatnim najgorszym okresie duchowo towarzyszył choremu i rodzinie były wikariusz miejscowej parafii — ks. Jarosław.

To właśnie ten ksiądz zgodnie z życzeniem zmarłego miał odprawić mszę pogrzebową. Tak się jednak nie stało. Matka zmarłego usłyszała podczas wizyty w kancelarii parafialnej, że jest to niemożliwe.

Ksiądz proboszcz, który w tym czasie przebywał na urlopie, miał zatwierdzić decyzję, dotyczącą tego, że inny ksiądz odprawi pogrzeb, ignorując tym samym wolę zmarłego i rodziny, o której wiedział z wyprzedzeniem, donosi "Fakt". To nie był jednak ciosów wymierzonych rodzinie ze strony parafii. W trakcie kazania wikariusz, który odprawiał mszę pogrzebową i głosił kazanie, miał wypowiedzieć nietaktowne słowa, które zabolały mamę zmarłego.

Chodziło o zdanie: "nie wiemy, jaka była relacja zmarłego z Bogiem". Podkreślili oni, że gdyby wikary zapytał ich choć raz o zmarłego, dowiedziałby się, że zmarły "nigdy nie zwątpił w Boga".

Do sprawy odniósł się w rozmowie z dziennikiem sam proboszcz, zaznaczając, że uroczystość pogrzebowa "została przeprowadzona zgodnie z zasadami parafii". Rodzina nie kryje, że ta sytuacja zraziła ich do własnej parafii.

"Zamiast wsparcia w tej najtrudniejszej chwili, spotkaliśmy się z poniżeniem i brakiem szacunku" – przyznała rodzina w rozmowie z "Faktem".