Włoch szuka Polaka, by wręczyć mu 5 tys. euro. Historia chwyta za serce
Włoch szuka Polaka – chce mu wręczyć 5 tys. euro
O historii Filippo i jego rodziny pisał już w TopNewsach Bartosz Godziński. Sprawą żyły i polskie i włoskie media. Wszystko zaczęło się od tego, że rodzina mieszkała we Włoszech – matka pochodziła z Polski. Córka od dziecka mieszkała we Włoszech, a gdy miała 10 lat rodzice rozstali się, a Sąd przyznał najpierw opiekę mamie, a ojcu wyznaczył widzenia. Orzekł też, że dziecko może wyjeżdżać za granicę jedynie na trzy tygodnie w roku i tylko w czasie wakacji szkolnych. Matka zabrała córkę "na wakacje" i ślad po niej zaginął. Uniemożliwiła ojcu jakikolwiek kontakt z córką, złamała postanowienia sądu i tym samym straciła władzę rodzicielską. W sprawie interweniował Trybunał w Hadze, który nakazał powrót Noemi do Włoch i ojca.
Matka z Noemi zaczęły się przeprowadzać po całej Polsce, by zgubić trop, a ojciec z Włoch przeprowadził się do Polski i wynajął detektywa, nie ufając polskiej policji, która miała współpracować z matką.
I możliwe, że ojciec nigdy nie znalazłby swojej córki albo straciłby kolejne lata na poszukiwania, gdyby nie list od anonimowego informatora. I za ten list chce zaoferować mężczyźnie lub kobiecie 5 tysięcy euro.
– Ten, kto go wysłał, jest z pewnością Polakiem – powiedział mężczyzna, który udzielił wywiadu dla Corriere di Bologna. List był po włosku, ale nie był w pełni poprawnie napisany, dlatego Filippo uważa, że jego autorem jest ktoś z Polski.
W piśmie pojawiły się wskazówki, które precyzyjnie określały miejsce przebywania dziewczynki. Okazało się, że jest z matką w Rzeszowie. Chodziło o okolice centrum handlowego Millenium. Zanella miał też sprawdzić pobliskie kościoły.
Jak pisaliśmy w TopNewsach, Włoch zastanawiał się, czy to nie był ktoś związany z kościołem np. ksiądz lub osoba z Caritasu. – Moja córka wychodziła z domu, aby pójść do kościoła, gdzie przebywała po 5-6 godzin dziennie, po czym wracała do domu. Nie miała szkoły ani przyjaciół, nie miała kontaktu z Włochami – mówił w rozmowie z włoskim portalem TGCOM24.
– Chciałbym zidentyfikować tę osobę i zachęcić, aby zgłosiła się po nagrodę pieniężną. Świadomość, że osoby pomagające ojcom pogrążonym w koszmarze takim jak mój, mogą uzyskać korzyści finansowe, może zachęcić inne osoby we Włoszech i na całym świecie do stanięcia po stronie ojców znajdujących się w trudnej sytuacji – powiedział teraz Zanella. Obecnie Noemi przebywa pod opieką ojca. Filippo w rozmowie z Corriere di Bologna powiedział, że już zadomowiła się we Włoszech. Aby nie utraciła kontaktu ze znajomymi z Polski, ojciec wysłał Noemi na kurs języka polskiego. Jego córka może rozmawiać z Polakami przez internet.