Mama pięcioraczków z Horyńca miała łzy w oczach. Internautka trafiła w czuły punkt
Matka pięcioraczków z Horyńca we łzach – poszło o "czworaczki"
Komentarze w internecie mają to do siebie, że nierzadko ich autorzy nie mieliby odwagi, by coś podobnego powiedzieć komuś w twarz. Ludzie bywają nie tylko wścibscy, ale zupełnie nietaktowni, by nie powiedzieć bezczelni. Tak było i tym razem, gdy jedna z obserwatorek postanowiła poprawić panią Dominikę.
Ta mówi o swoich dzieciach pięcioraczki, mimo że jedno z rodzeństwa zmarło – mowa o chłopcu o imieniu Henry. Internautka postanowiła zwrócić jej uwagę i napisała "czworaczki". Wtedy pani Dominika Clarke nie wytrzymała.
Wzruszona nagrała wideo, w którym powiedziała wprost, co czuje. Padło wiele emocjonalnych słów. – Dla mnie to zawsze będą pięcioraczki, choć dzieci na ziemi jest czworo. Ostatnio ludzie usilnie poprawiają mnie, że to są czworaczki... przepraszam za łzy, to nie w moim stylu, jednak to są wyjątkowo trudne nagrania – wyjaśniła kobieta.
Dalej zwróciła się do internautki z gorzkim "podziękowaniem za przypomnienie" i opowiedziała o dniu, w którym jej dziecko zmarło.
Śmierć jednego z pięcioraczków
Powiedziała, że 15 lutego o godzinie 7:00 rano "biegła do niej śmierć". Ostatkiem sił, bo pani Dominika nie mogła chodzić po operacji, udała się na górne piętro szpitala, by po raz ostatni zobaczyć swoje dziecko. Zwróciła się wprost do internautki z komentarza.
– I kiedy pani sobie zaparzała kawę w lutowy poranek, ja liczyłam ostatnie oddechy mojego dziecka. Kiedy pani budziła swoje dzieci do szkoły, ja właśnie zamykałam oczy mojemu dziecku. Kiedy pani je ubierała do szkoły, ja wybierałam ostatni kaftanik, w którym dziecko moje zostanie pochowane. Kiedy pani gotowała obiad swoim dzieciom, ja musiałam podejmować mnóstwo decyzji dotyczących robienia badań genetycznych, sekcji zwłok. Kiedy pani kładła swoje dziecko spać, ja musiałam zidentyfikować swoje, a potem położyć do małej trumienki – powiedziała. Dalej opowiedziała o tym, co działo się na pogrzebie zmarłego syna. Jak podkreśliła, trumienka dziecka była tak mała, że pracownicy zajmujący się pochówkiem, nie wiedzieli jak ją podnieść. Ojciec dziecka zdecydował się więc nieść ją samodzielnie.
– Także dziękuję za przypomnienie, że są to czworaczki – powiedziała Dominika Clarke, nie kryjąc poruszenia. Podkreśliła, że nagrywając filmiki, stara się pilnować i o najmłodszych dzieciach mówić "czworaczki" lub "wieloraczki". Jej językowa pomyłka to jednak dowód, że cały czas pamięta o swoim zmarłym synu.
– Czasami wymknie mi się pięcioraczki, dlatego że jedno cały czas mam w sercu. Dla mnie zawsze to będą pięcioraczki, przykro mi, że niektórzy tego po prosty nie rozumieją – podkreśliła zapłakana kobieta.