Tomasza Jakubiaka kojarzą wszyscy widzowie programu "Masterchef". Słynny kucharz i dziennikarz kulinarny ostatnio wyznał, że zmaga się z bardzo rzadkim nowotworem i zbiera na kosztowne leczenie. Obecnie przebywa w szpitalu i chudnie w oczach. "Mój żołądek przestał współpracować z jelitami" – wyznał w najnowszym nagraniu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Poprosił też, by kupować jego książkę, gdyż potrzebuje funduszy na leczenie. Walkę z nowotworem nazwał finansową "studnią bez dna". Nie ujawnił dokładnie, na jaką przypadłość cierpi (zaatakowała m.in. kręgosłup i postępuje), ale jest na tyle rzadka i specyficzna, że koszty leczenia będą wysokie.
"Każde badanie, które muszę wykonać m.in. badania genetyczne czy biopsje to średni koszt 8-10 tys. euro, a to dopiero początek mojej drogi i walki z nowotworem. Po wykonanych badaniach podjęta zostanie decyzja o dalszych metodach leczenia i kraju, do którego się udam, mogą być to Stany Zjednoczone, Szwajcaria bądź też Japonia. Miesięczne koszty leczenia zaczynają się od kilkuset tysięcy dolarów" – podał kucharz.
Tomasz Jakubiak nagrał wideo ze szpitala. Szczerze opowiedział o swoim stanie zdrowia
Tomasz Jakubiak założył też zbiórkę charytatywną, bo sam nie będzie w stanie pokryć wszystkich wydatków. Do tej pory internauci wpłacili ponad 433 tys. złotych. Ciągle też dopytują się, jak się czuje, więc postanowił podzielić się tym w filmiku na Instagramie. Nagrał go na szpitalnym łóżku.
– Błądzę między jednym a drugim szpitalem. W jednym szpitalu mam chemię, a w drugim żywienie pozajelitowe, bo wyobraźcie sobie, że mój żołądek przestał współpracować z jelitami i nie dochodzi mi do jelit żaden pokarm. Nawet wody nie mogę spożywać, póki nie będę miał operacji, a operację będę miał, jeżeli nowotwór trochę ustąpi i ciało się zregeneruje, bo ważę 58 kg, wyobrażacie to sobie? – powiedział kucharz.
Podziękował też za wsparcie i "energię", którą przekazują mu internauci w wiadomościach. W czasie pobytu w szpitalu towarzyszy mu też żona, którą pokazał na nagraniu. Również podziękowała za tak pozytywny odzew sieci.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Jestem chudy jak patyk. Do tego nic nie mogę jeść, nic nie mogę pić... a dalej jestem kucharzem. Beethoven podobno tworzył bez słuchu, więc może i mi się uda tworzyć bez próbowania, ale mam nadzieję, że to wszystko będzie zmienne i lada moment to wszystko się naprawi. Ogólnie nowotwór nie daje za wygraną, zaatakował mi dużą część ciała