O alkotubkach słyszał chyba każdy. Afera z saszetkami z alkoholem, które przypominały musy owocowe dla dzieci, błyskawicznie ogarnęła całą Polskę i kontrowersyjny produkt został równie szybko wycofany ze sklepów. Teraz szykuje się kolejna drama: o lody z alkoholem, które można kupić w sklepach.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Voodoo Monkey, czyli niesławne alkotubki, trafiły do sklepów we wrześniu. Ta sama firma, która produkowała musy owocowe dla dzieci, postanowiła wypuścić też trunki w praktycznie tych samych opakowaniach. Pierwotnie nie widziała w tym nic złego, bo jej zdaniem, wszystko było odpowiednio oznaczone.
Saszetki z alkoholem przypominające musy owocowe tak szybko jak pojawiły się w sklepach, tak szybko zniknęły
Alkotubki poruszyły też polityków na najwyższych szczeblach. Swoje oburzenie wyraził m.in. marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Zapowiedział zdecydowaną interwencję w tej sprawie
W swoim emocjonalnym wpisie na Facebooku skrytykował producenta, nazywając jego działania "złem w czystej postaci" i wskazując na ryzyko, jakie niesie to dla dzieci i młodzieży. "Alkohol nie powinien udawać soczków" – podkreślił Hołownia, apelując o ochronę najmłodszych przed szkodliwymi produktami. Z kolei Donald Tusk zapowiedział zmiany w prawie.
Afera zatoczyła tak szerokie kręgi, że producent postanowił wycofać się ze swojego pomysłu. "Żałujemy, że produkt Voodoo Monkey, pomimo że został wyprodukowany i oznaczony zgodnie z obowiązującymi przepisami, wzbudził negatywne i niezamierzone skojarzenia" – mogliśmy przeczytać w oświadczeniu. Firma zapewniła na początku października, że wstrzymała produkcję i wycofała całą partię ze sklepów.
Były alkotubki, są alkolody. Można je kupić na dziale z mrożonkami m.in. w Poznaniu
Dłużej niż alkotubki przetrwały tylko... memy z nimi związane. Jednak na horyzoncie pojawia się nowa afera. Z lodami alkoholowymi wytwarzanymi przez polską firmę Jan. W sklepach takie "iceshoty" są od jakiegoś czasu, ale nikt specjalnie na nie wcześniej nie zwracał uwagi. Alkohol trudno zamrozić w zwykłej zamrażarce, więc nie mają zbyt wielkiego "woltażu": tylko 4 procent (dla porównania alkotubki miały 40 proc.).
Alkolody są inspirowane popularnymi drinkami, mają oznaczenie 18+ oraz informację o tym, że zawierają alkohol, jednak po aferze z alkotubkami społeczeństwo uświadomiło sobie, co jest nie tak z takimi produktami. I reaguje. Do redakcji serwisu wpoznaniu.pl napisał zaniepokojony czytelnik.
"Nasz czytelnik na osiedlu Kopernika w jednej z popularnych sieci marketów w lodówkach z lodami znalazł alkolody. Do złudzenia przypominają one popularne tzw. wodne lody. Mają podobny kształt i rozmiar. Co prawda na lodach jest oznaczenie, że zawierają alkohol i że są przeznaczone tylko dla osób powyżej 18-tego roku życia, ale jak napisał nasz czytelnik 'nietrudno je pomylić z normalnymi lodami'" – czytamy w artykule.
Sytuacja wydaje się analogiczna. Lody są oznaczone jako te dla dorosłych, ale są sprzedawane razem z innymi, niealkoholowymi mrożonkami. Teoretycznie można się pomylić lub nie dać się poznać, że liżemy wódkę (aczkolwiek przy aktualnej pogodzie to już byłoby podejrzane).
Internauci są jak widać znów oburzeni, ale nie wszyscy. Niektórzy dopytują, gdzie je można kupić, zauważają, że w sklepach też można bez problemu dostać bombonierki z alkoholem, a w Polsce są ważniejsze problemy niż lody z alkoholem. Sławomir Mentznen z Konfederacji już nawet wykorzystał ten temat do wyśmiania rządu.
"Tusk na pewno w 24h wyśle do tej firmy kontrolę, zwolni jakiegoś urzędnika i zapowie zmiany w prawie. A Hołownia rzuci się przegryzać tętnicę producentowi alkolodów. Przecież nie okaże się, że wtedy szukali tylko tematu zastępczego na jeden dzień!" – napisał na X.
Właściciel fabryki lodów komentuje zamieszanie. "Lody z dodatkiem 4 proc. alkoholu obecnie nie są produkowane"
Okazuje się, że alkolody, na które trafił internauta, były ostatnimi sztukami. Fabryka przestała je produkować już w zeszłym roku, więc jeszcze przed nową aferą.
"Lody z dodatkiem 4 proc. alkoholu obecnie nie są produkowane ze względu na małą sprzedaż i nieopłacalność magazynowania i produkcji. Ostatnia produkcja była prowadzona w listopadzie 2023 roku. Obecnie na stanie magazynowym posiadamy szczątkowe ilości tych produktów" – napisał Jan Januszewski, właściciel Fabryki Lodów Jan Januszewski, w oświadczeniu przesłanym do naszej redakcji.
Podkreślił też, że "produkcja naszych lodów zawierających niewielkie ilości alkoholu jest zgodna z obowiązującymi przepisami w Polsce, w szczególności z Ustawą z dnia 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi", a także były odpowiednio oznaczone, co zostało potwierdzone przez Zachodniopomorski Wojewódzki Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
Równocześnie zauważył, że "na polskim rynku jest wiele produktów z alkoholem niespełniających obecnie obowiązujących przepisów" (mowa właśnie o bombonierkach czy pralinach z nadzieniem), bo np. nie mają ostrzeżeń dla kobiet w ciąży i dzieci.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.