Wszyscy wiemy, że w ciągu dnia powinniśmy wypijać od półtora do nawet dwóch litrów wody (a jeśli trenujemy lub pracujemy fizycznie, to jeszcze więcej). Kiedy śpimy, to naturalnie nie jesteśmy w stanie tego robić, a jednak nasz organizm ciągle wtedy funkcjonuje i jej potrzebuje. Jedynie wyjście to napicie się wody przed udaniem się w objęcia Morfeusza. Naukowcy podali, jak to wpływa na nasze ciało.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dzięki piciu wody jelita pracują efektywniej, co wspomaga wypróżnianie. Picie wody wspomaga też proces detoksykacji organizmu, pomaga utrzymać nam dobrą kondycję. Woda nie wpływa więc dobrze tylko na skórę, ale na wszystkie tkanki. Same zalety.
Mało jednak osób wie lub praktykuje picie wody również na koniec dnia. Obawiamy się, że potem będziemy przebudzać się w nocy, by skorzystać z toalety, co negatywnie wpłynie na jakość snu. Organizacja non-profit "National Sleep Foundation" wzięła pod lupę różne badania (w bibliografii jest 16 badań) i przygotowała zalety i wady napicia się szklanki wody przed pójściem spać.
Pić szklankę wody przed snem czy lepiej nie? To zależy, ale ogólnie dobre nawodnienie ma same plusy
Nasze organizmy są tak "zaprogramowane", że w czasie snu produkcja moczu ulega spowolnieniu. Jednak jeśli przesadzimy z płynami w ciągu dnia, to przekroczymy pewien próg i wybudzimy się, by iść do WC (jeśli robimy to częściej niż raz w nocy, to możemy mieć do czynienia z nykturią i powinniśmy się wybrać do lekarza, bo przyczyną wcale nie musi być woda).
Prawdopodobieństwo tego jest jeszcze większe, jeśli już wcześniej cierpieliśmy na zaburzenia snu i do tego napijemy się przed spaniem. Z drugiej strony niedobór snu może przyczyniać się do odwodnienia. Zatem oba te mechanizmy są ze sobą powiązane i trzeba znaleźć złoty środek (lub szukać źródła w innych przypadłościach).
Szczególnie że odpowiednie nawodnienie organizmu ma nie tylko korzystny wpływ na sen, ale całe ciało, bo woda jest niezbędnym składnikiem odżywczym, który "oczyszcza, reguluje temperaturę, nawilża stawy i chroni wrażliwe tkanki". Pomaga też zapobiegać bólom głowy.
"Odczuwanie pragnienia tuż przed położeniem się spać nie jest niczym niezwykłym. W rzeczywistości badanie na myszach wykazało, że potrzeba picia większej ilości wody wieczorem może być naturalną częścią cyklu snu i czuwania, aby zapobiec odwodnieniu w nocy" – czytamy w artykule na stronie sleepfoundation.org.
Łagodne odwodnienie wydaje się nie mieć wpływu na sen. Tak więc jeśli się nie napijemy wody przed pójściem do łóżka, to nic nam się raczej nie stanie. Jednak trzeba brać pod uwagę też, że w nocy możemy się spocić i tym samym jednak doprowadzić do jakiegoś stopnia odwodnienia.
Czytaj także:
Jeśli jednak ogólnie jesteśmy zdrowi, to odpowiednie nawodnienie organizmu może wspomóc układy, które mają wpływ na sen. Krótko mówiąc: lepiej się wyśpimy. I do tego szybciej zaśniemy. Dlaczego? Bo woda ma też wpływ na obniżanie podstawowej temperatury ciała, "co pomaga w wywołaniu senności".
W artykule możemy przeczytać, że lepsza od szklanki wody jest... szklanka ciepłej wody. Może stać się to częścią naszych relaksacyjnych rytuałów wspomagających zaśnięcie. Powinniśmy to robić zwłaszcza wtedy, gdy jesteśmy przeziębieni lub chorujemy na grypę. Oddychając przez usta (kiedy mamy zapchany nos w wyniku kataru) tracimy więcej wody.
Nie musimy pić tylko wody, żeby się nawodnić. Możemy też sięgnąć po "mokre" warzywa lub owoce (m.in. arbuz, gruszki, pomarańcze, szpinak, cukinia i marchewka) czy pić ziołowe herbatki. Jeśli czujemy się zbyt spragnieni przed snem, to powinniśmy unikać jedzenia na kolację nadmiernie słodkich, słonych i pikantnych potraw.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.