Polska turystka poleciała do Egiptu, ale nie będzie tego dobrze wspominać. Nagrała filmik o tym, "dlaczego odwiedzając Dolinę Królów, miała ochotę stamtąd jak najszybciej uciec". Opisała swoje nieprzyjemne doświadczenia ze strażnikami grobowców, którzy próbowali wyłudzić pieniądze za absurdalne rzeczy. Internauci przyznali w komentarzach, że mieli podobne przeżycia.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Egipt, zwłaszcza piramidy, Sfinks i grobowce faraonów, to sztandarowe punkty do odhaczenia na liście każdego obieżyświata. Problem w tym, że na miejscu możemy przeżyć istny "syndrom egipski". I nie chodzi o to, że zabytki dawnej cywilizacji są rozczarowujące, ale niektórzy pracujący tam ludzie traktują turystów jak worki z pieniędzmi.
Polka nagrała film o swoich przykrych doświadczeniach przy zwiedzaniu Egiptu. Opisała trzy absurdalne sytuacje
– Story Time o tym, dlaczego odwiedzając Dolinę Królów, miałam ochotę stamtąd jak najszybciej uciec. Uważam, że UNESCO powinno się tym zainteresować, bo to jest po prostu chore – zaczęła swoje nagranie Anna Potok z TikToka.
Tiktokerka najgorzej będzie wspominać właśnie wyłudzanie pieniędzy od turystów, które "przekroczyło jakiekolwiek granice". I wymieniła 3 sytuacje, które zostawiły "bardzo duży niesmak".
1. Przewodnik przed wejściem do grobowca Tutenchamona powiedział trzy razy, że nie można robić zdjęć z fleszem i wszyscy to akceptowali z wiadomych względów.
– Po wejściu do grobowca spotkał nas lokalny strażnik, który tego grobowca pilnował. Ten strażnik dosłownie wyrwał mi telefon z ręki i zaczął robić zdjęcia tej mumii. I co najlepsze wziął swój telefon i zaczął go oświetlać fleszem, na twarz, na stopy, na całą tę mumię, tylko dlatego, żeby zrobić zdjęcia moim telefonem – opisuje.
Po tym jak go poprosiła, by oddał telefon, zrobił to, ale... zażądał pieniędzy. Kiedy mu odmówili, "wykazał się bardzo dużą agresją, niechęcią i mówił w swoim języku słowa, które prawdopodobnie były obelgami".
2. W następnym grobowcu był kolejny strażnik, który sprawdzał bilety. – Ten strażnik dał nam dosłownie taki karton jak z opakowania po butach, żebyśmy się wachlowali. I oczywiście chciał za to pieniądze – relacjonuje. I wciskał takie kartony każdemu turyście i jeśli się odmawiało płacenia, to "było widać wyraźne niezadowolenie, niechęć".
3. Najbardziej absurdalna sytuacja wydarzyła się przy próbie zwiedzania trzeciego grobowca.
– Tutaj niestety nie udało nam się zrobić zdjęcia, ponieważ tym razem już nie brali mojego telefonu, ale po prostu zablokowali drogę do tego, żeby zrobić sobie zdjęcie blisko ściany, na której chciało się zrobić zdjęcie. Po prostu dwóch mężczyzn dosłownie leżało na podłodze i jak się chciało przejść, to wyciągali ręce po pieniądze, żeby zejść z drogi – wspomina.
Dodała, że na miejscu była policja, która była świadoma tego co się dzieje, ale zupełnie nie reagowała na takie zaczepianie turystów. Tiktokerka przyznała, że rozumie różnice kulturowe, napiwki etc., ale uważa, że osaczanie ludzi w takich miejscach, które są na liście dziedzictwa UNESCO, "to dla niej za dużo".
Chcesz pozwiedzać piramidy w Egipcie? Musisz być stanowczym i uważaj na naciągaczy
Z komentarzy pod filmikiem tiktokerki można wysnuć wniosek, że takie rzeczy mają miejsce nagminnie:
To wyobraź sobie, że przed wejściem do jednego z grobowców wypadły mi na ziemię nakładki przeciwsłoneczne na okulary korekcyjne. Zorientowałam się w środku i przy wychodzeniu zapytałam się, czy je może widział, to ten, że tak, znalazł je, ale odda, jak mu zapłacę.
Mnie i chłopaka, jak byliśmy w Karnaku, pan zaprowadził za barierki w miejsce, w które nie można wchodzić i zaczął robić zdjęcia, przyszedł jego drugi kolega i zrozumieć można było, że ma do niego pretensje, co on wyrabia i dlaczego nas tam zaprowadził. Nie było tam ludzi, byliśmy sami. Potem chciał pieniądze. Daliśmy mu może dolara czy dwa i powiedział nagle, że temu koledze też mamy zapłacić.
Mój chłopak miał to samo, ja poszłam akurat do łazienki, a typ mu wyrwał telefon z ręki i zaczął robić mu zdjęcia, a potem żądał zapłaty, a przy świątyni Hatszepsut oferowali "darmowe" wiązanie apaszek, jak ktoś miał w ręku swoją.
Byłam pod piramidami z mężem. Gość na wielbłądzie za nami jeździł i krzyczał "one dollar". Nie mogliśmy się ruszyć bez niego.
Oj tak, dolina Królów i Luksor to była masakra wyliczeniowa. To wyrywanie telefonów też doświadczyliśmy i trochę strach potem odmówić, bo nie wiesz, co ci mogą zrobić.
Najlepsze są ziomki, co wyjdą ci z kadru zdjęcia tylko wtedy, jak zapłacisz.
Moja koleżanka chciała zapłacić za magnesy wybraną cenę, a sprzedawca chciał wyjąć pieniądze z jej portfela. Całe szczęście szybko odskoczyła. Było to na piramidach.
Część internautów w komentarzach przyznała, że tak jest w wielu krajach, nawet w Europie. Inni twierdzili, że w ogóle nie mieli takich sytuacji w Egipcie, kolejni za to pisali, że też byli zaczepiani, ale odpuszczano im tylko dzięki temu, że "Moje 'nie', zawsze oznacza 'nie'.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.