Igrzyska Olimpijskie w Paryżu stały się poniekąd zawodami w doszukiwaniu się męskich cech u startujących tam kobiet. Przynajmniej wśród tej części widzów, którzy wszędzie węszą spiski i oszustwa. Po dramach związanych z zagranicznymi uczestniczkami, teraz trafiło na polską biegaczkę: Ewę Swobodę. Niektórzy uważają, że ma "aurę kolesia".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Największe zamieszanie jest wokół Imane Khelif – bokserki z Algierii, która awansowała do ćwierćfinałupo wyprowadzeniu dwóch silnych ciosów na Angelę Carini. Włoszka miała krew na spodenkach i nie była w stanie kontynuować walki z powodu poważnie zranionego nosa. Twierdziła, że nigdy nie dostała tak silnego ciosu, dlatego zrezygnowała.
Do tego doszedł kontekst "testu płci". Khelif została zdyskwalifikowana w zeszłym roku na mistrzostwach świata po tym, jak "podwyższony poziom testosteronu nie spełniał kryteriów kwalifikacyjnych". Do ogólnoświatowej dyskusji włączył się nawet jej ojciec, który pokazał dowód (zdjęcia z dzieciństwa i akt urodzenia) na to, że jego córka jest kobietą.
Zdjęcia z dzieciństwa, ale i takie w bikini, były wyciągane także przy okazji innej, już bliższej nam dramy związanej z przegraną judoczki Angeliki Szymańskiej z Priscą Awiti Alcaraz. Wielu internautów nie mogło przeboleć porażki i uważali, że walka była niesprawiedliwa, bo pochodząca z Meksyku przeciwniczka jest według nich "chłopem". Nie wiem, czy hejterów przekonały słowa samej polskiej zawodniczki, która też zabrała głos w sprawie insynuacji.
Część widzów Igrzysk Olimpijskich w Paryżu już chyba w każdej zawodniczce widzi mężczyznę. Nawet w Ewie Swobodzie
Niedawno paranoiczne spekulacje dotknęły też Ewę Swobodę. Żadnemu polskiemu fanowi lekkoatletyki (chyba) nigdy do głowy nie przyszło, że nie jest kobietą. Owszem, część ludzi hejtuje za tatuaże (większość jednak ją uwielbia m.in. za autentyczność i szczerość), ale nikt nie posądził jej wcześniej o posiadanie takiej tajemnicy i nieuczciwy start w kobiecych konkurencjach.
Jednak przy okazji viralowego filmiku na IO w Paryżu, na którym wykonała dość dziwny gest do kamery (najpierw zasalutowała prawą ręką, a potem się poprawiła i zrobiła to lewą – prawdopodobnie dlatego, że właśnie tylko żołnierze salutują prawą). Wideo ma niemal 50 mln wyświetleń.
Znajdziemy pod nim ponad tysiąc komentarzy, w których internauci dalej zastanawiają się, o co jej chodziło, ale też takich dotyczących jej wyglądu. Zdecydowana większość przyznaje, że "cholera, ale z niej hotówa" i stosuje żeńskie zaimki, co w przypadku chociażby judoczki z Meksyku nie było normą.
Znalazły się pewne rodzynki (podkreślam, to nie była taka fala hejtu jak u wyżej wymienionych), które miały wątpliwości odnośnie jej płci. "Czy ona jest mężczyzną?" – napisała osoba z Singapuru. "Pomyślałem o tym samym. Ma taką vibe (pl. aurę) kolesia" – dodał inny. "Paranoja olimpijska już tak się nakręciła, że inne prawaki jadą już naszym prawakom" – skomentował te wpisy facebookowy fanpage, który je wychwycił.
I to nie były zwykłe trolle, które chciały rozpętać kolejną burzę. Ludzie po tych wszystkich aferach, nawet jeśli okazywały się potem wyssane z palca, mają dosłownie paranoję i w praktycznie każdej kobiecie na Igrzyskach widzą mężczyznę (albo chcą zobaczyć, jeśli akurat wygrywa z reprezentantką naszego kraju). Warto więc chyba zastanowić się nad sobą.
Skąd wiadomo, że to nie były czysty trolling? Kiedy w kolejnych komentarzach wyprowadzano ich z błędów zdjęciami z życia prywatnego Ewy Swobody, pierwsza cytowana osoba przyznała, że "jest zdezorientowana tym ostatnim obłędem, lol".
Obłędem jest też dopatrywanie się wszędzie podstępu. Z drugiej strony może te wszystkie afery uzmysłowią niektórym, że płeć wcale nie jest sprawą taką zerojedynkową i nie definiują jej tylko rysy twarzy czy budowa ciała.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.