Przepracowała 35 lat, zwolnili ją tuż przed emeryturą. O tym przepisie wielu z nas nie ma pojęcia

Bartosz Godziński

08 lipca 2024, 11:48 · 3 minuty czytania
Pani Ewie zostały 3 lata do emerytury. Była w szoku, gdy została zwolniona. Pół życia pracowała jako położna w szpitalu na Podkarpaciu, jednak w zeszłym roku poszła na zwolnienie z powodu problemu z kolanem. Pracodawca skorzystał wtedy z przepisu, który w pełni legalnie pozwolił rozwiązać jego "problem". Kobieta nie może teraz nigdzie znaleźć pracy.


Przepracowała 35 lat, zwolnili ją tuż przed emeryturą. O tym przepisie wielu z nas nie ma pojęcia

Bartosz Godziński
08 lipca 2024, 11:48 • 1 minuta czytania
Pani Ewie zostały 3 lata do emerytury. Była w szoku, gdy została zwolniona. Pół życia pracowała jako położna w szpitalu na Podkarpaciu, jednak w zeszłym roku poszła na zwolnienie z powodu problemu z kolanem. Pracodawca skorzystał wtedy z przepisu, który w pełni legalnie pozwolił rozwiązać jego "problem". Kobieta nie może teraz nigdzie znaleźć pracy.
Położna poszła na zasiłek z powodu problemów z kolanem. W tym czasie szpital ją zwolnił Fot. Bigot / Andia.fr / EastNEws (zdj. ilustracyjne)
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Pani Ewa 35 lat pracowała jako położna na oddziale ginekologii i położnictwa w Podkarpackim Szpitalu Wojewódzkim w Krośnie. W sierpniu zeszłego roku "wysiadło jej kolano" i czekała ją ciężka operacja. Poszła na zwolnienie lekarskie.


Położna poszła na zasiłek z powodu problemów z kolanem. W tym czasie szpital ją zwolnił

"Najpierw dostała zwolnienie na trzy miesiące, potem je przedłużano co miesiąc. W grudniu miała operację kolana, wszczepiono jej staw kolanowy. Po operacji znów dostała zwolnienie lekarskie, a potem przeszła na zasiłek rehabilitacyjny" – opisuje jej historię "Gazeta Wyborcza". Miała wrócić do pracy na początku sierpnia tego roku, ale półtora miesiąca temu dostała pismo o rozwiązaniu umowy o pracę bez wypowiedzenia.  – To był szok, nie spodziewałam się tego. Zostaję z niczym – mówiła "Wyborczej". W takiej sytuacji położna nie może nawet liczyć na odprawę.

Otrzyma jedynie zasiłek rehabilitacyjny za 33 dni urlopu, a od 3 sierpnia "nie będzie miała z czego żyć". Nie może znaleźć pracy, nie tylko w izbach pielęgniarskich, ale i domach opieki. – Brakuje mi trzy lata do emerytury. Dla pracodawcy taki pracownik jest "śmierdzący" – wyjaśniła.

Kiedy pracodawca może zwolnić pracownika? O tym przepisie wie mało osób

Pracodawca miał niestety pełne prawo do zwolnienia kobiety na podstawie art. 53 Kodeksu Pracy. Przepis można zastosować nawet w wieku przedemerytalnym. Mówi on mi.n. o tym, że pracownicy zatrudnieni od przynajmniej pół roku mają okres ochronny na czas choroby.

Jednak jeżeli niezdolność do pracy jest dłuższa niż okres pobierania z tego tytułu wynagrodzenia i zasiłku oraz pobierania świadczenia rehabilitacyjnego przez pierwsze 3 miesiące (pani Ewa była na sześciomiesięcznym zasiłku), to wtedy pracodawca może rozwiązać umowę i to bez wypowiedzenia.

Pracodawca może rozwiązać umowę o pracę bez wypowiedzenia: 1)jeżeli niezdolność pracownika do pracy wskutek choroby trwa: a) dłużej niż 3 miesiące - gdy pracownik był zatrudniony u danego pracodawcy krócej niż 6 miesięcy, b) dłużej niż łączny okres pobierania z tego tytułu wynagrodzenia i zasiłku oraz pobierania świadczenia rehabilitacyjnego przez pierwsze 3 miesiące - gdy pracownik był zatrudniony u danego pracodawcy co najmniej 6 miesięcy lub jeżeli niezdolność do pracy została spowodowana wypadkiem przy pracy albo chorobą zawodową; 2)w razie usprawiedliwionej nieobecności pracownika w pracy z innych przyczyn niż wymienione w pkt 1, trwającej dłużej niż 1 miesiąc.Kodeks pracyArt. 53

Szpital zwolnił położną, bo nie miał z nią kontaktu. "Dlaczego nikt do mnie nie zadzwonił wcześniej?"

"Wyborcza" skontaktowała się z dyrektorem Wojewódzkiego Szpitala Podkarpackiego, Leszkiem Kwaśniewskim. Z jego relacji wynika, że położna nie informowała ich o swoim stanie i ogólnie nie było z nią kontaktu. Stąd podjęli również decyzję o znalezieniu na jej miejsce zastępstwa (jednak nowa pielęgniarka nie ma przedłużonej umowy, bo szpital jest w okresie restrukturyzacji i podobno tnie koszty).

"Ze strony pracownika nie było wcześniejszego kontaktu z pracodawcą, ani próby przedstawienia sytuacji, w której się znajduje. Podstawą relacji w szpitalu jest wzajemny szacunek, a także komunikacja oparta na uczciwości. Z powodu braku jakichkolwiek informacji ze strony pracownika, zdecydowałem się podjąć decyzję o jego zwolnieniu. Pracownik ma nie tylko prawa, ale również obowiązki względem zakładu pracy" – podkreślił dyrektor. Pani Ewa po otrzymaniu pisma chciała porozmawiać z dyrektorem, ale ten nie chciał się z nią spotkać. Wstawiły się za nią inne pielęgniarki i lekarze, ale nic to nie dało. Nie miała pojęcia, że może być za długo na zwolnieniu (warto zauważyć, że konstrukcja tego przepisu jest tak niejasna, że trudno go zrozumieć nawet czytając po kilka razy). Czuła się też bezpieczna, bo tak mało jej zostało do emerytury.

Ma też żal o to, że nikt nie dał jej znać, że planują ją zwolnić. – Gdybym wiedziała, że tak się to skończy, to nie zgodziłabym się na półroczny zasiłek. Może przyszłabym do pracy o dwóch kulach. Przyczołgałabym się. Dlaczego nikt do mnie nie zadzwonił wcześniej? – pyta kobieta.

Po zakończeniu zasiłku rehabilitacyjnego chce się jeszcze raz zgłosić do szpitala o dopuszczenie do pracy. Jeśli spotka się z odmową, zamierza iść z tą sprawą do sądu. Jej zasiłek przedemerytalny będzie zbyt niski, by godnie żyć.